niedziela, 23 grudnia 2012

Zayn


Ten imagin dedykuję Olci, która niedawno napisała w komentarzu, że nie czuje magii świąt. Może do tego uroku przekona Cię sam Zayn? ^^ Poczuj to Olcirek!

Od dwóch lat jestem przyjaciółką pięciu wspaniałych chłopaków z najsławniejszego boysbandu, od dwóch lat mieszkam w stolicy Anglii. Jak to się stało? Od dziecka przyjaźnie się z Niallem, a po przeprowadzce do Londynu odnowiliśmy lekko zaniedbywane kontakty. Uwielbiam tego Irlandczyka, może zabrzmi to banalnie ale traktujemy się jak rodzeństwo. Niall jest starszy o dwa lata, zawsze mnie broni, pociesz, potrafi rozweselić, przy Nim zapominam o problemach. Jak tak się teraz zastanawiam, to nie do końca jesteśmy jak rodzeństwo, bo  nawet z własnym bratem nie mam takiego kontaktu, jest to niesamowita więź. Czysto braterska i przyjacielska, ale niesamowita.  Nie powiem, że jest to tylko i wyłącznie przyjaźń, bo bym kłamała, kocham Go jak brata. Wiem, zagmatwane, ale taka jest prawda - traktuję Go jak brata, którego sobie sama wybrałam, który jest moim przyjacielem.  A propo mojego braciszka- Tomka- to od Niallera starszy jest o dwa lata i mieszka ze mną, pomimo tego, że jest wkurzający, a czasami nawet irytujący, jest dla mnie jakby wzorem do naśladowania w niektórych dziedzinach, ale nie mówię mu tego. Dlaczego? Proste- nie chcę powiększyć Jego ego. Rodzice mieszkają teraz w Polsce, stamtąd pochodzą, ale przed moimi narodzinami przeprowadzili się do Irlandi. Jestem Polką i nie zapominam o korzeniach. Ale wrócę do One Direction. Z Harrym, Louisem i Liamem łączy mnie przyjaźń, nie powiem, że tylko, bo przyjaźń to coś niesamowitego, za to  Zaynem moje relacje są niewyjaśnione. Z mojej strony to nie jest czysta przyjaźń, nie fascynacja czy zauroczenie - te słowa za słabo opisują moje uczucia. To chyba miłość, bo jak inaczej wytłumaczyć, że jak Go widzę to czuję ucisk w okolicy żołądka, gdy  mnie przytula czują się na odpowiednim  miejscu, to że jego uśmiech dodaje mi otuchy, że gdy popatrzę w Jego oczy serce bije szybkie takty, albo to ,że Jego zapach przenosi mnie w stan błogości? Ale to nie są wszystkie powody, przez które nazywam moje uczucia miłości, czuję się w Jego towarzystwie zarazem skrępowana i wyluzowana, pragnę by był szczęśliwy. Mogę dla Niego poświęcić wiele, ale w odwzajemnionej, prawdziwej miłości nic nie poświęcasz, nie tylko dla tego, że najważniejszą rzeczą staje się druga połówka, dla tego, że ten ktoś nie pozwoli Ci nic poświęcać, znajdzie sposób by pomóc. Właśnie... odwzajemniona. A czy moja taka jest? Nikt tego nie wie. Jedyną osobą, która może się domyślać jest Nialler, ale czy się domyśla, że kocham Zayna? Kiedyś się pewnie dowiem.
- A Zayn! Nie żyjesz ! Puszczaj, no puszczaj! Zayn!!!- darłam się bo ten kochany, bo kochany , ale nadal wariat wziął mnie na ręce i niesie w stronę drzwi wejściowych.
- Już, już królewno, a teraz ubieraj się i idziemy do mnie- powiedział stawiając mnie na ziemi.
- Ale było tak miło..- powiedziałam, mając na myśli, że jeszcze kilka minut temu siedziałam w pokoju pod kołdrą i oglądałam film.
- No wiesz co?! Bez Nas miło?! Tego się po tobie nie spodziewałem! Musisz mi to wynagrodzić, bo ja nie zawaham się żeby wspomnieć ten urywek mojego życie chłopakom, a oni nie będą zadowoleni- wyszczerzył chytrze swoje perłowe ząbki.
- Ok, ok, już się ubieram- uniosłam ręce w geście niewinności.
- Grzeczna dziewczynka.
Pomógł mi włożyć kurtkę i ruszyliśmy w tak dobrze znanym mi kierunku. Do domu przyjaciół miałam piętnaście minut maszerowania wolnym krokiem, niestety spowalniał mnie śnieg. Tak, tylko mnie, bo skubaniec jakoś nie dawał oznak, jakoby biały, mieniący się w słońcu niczym diamenty puch sprawiał mu jakiekolwiek trudności. Pomimo, że jestem zmarźluchem nie odczuwałam jakoś przesadnie mrozu, wszystko za sprawą tej magi, która w tej chwili mnie otaczała. Im bliżej dwudziestego czwartego grudnia,tym bardziej odczuwam więzi rodzinne. Tęsknie za rodzicami, na szczęście już za tydzień wybieramy się do nich, wspólnie z braciszkiem, w odwiedziny. Ooo, tak! Pomimo tego, że mieszkamy od siebie daleko, bo Oni w Polsce, to często się widujemy, ale nigdy nie jest to aż taką frajdą jak właśnie w wigilię.
- Co Ty tak cicha, hmm?
- Napawam się tym wspaniałym uczuciem. To jest jak magia, zawsze gdy spada śnieg czuję się jak ta pięciolatka lepiąca bałwany z Tomkiem i Niallem. Te wszystkie kuligi, ubieranie choinki, prezenty, czekanie na pierwszą gwiazdkę- tego się nie da opisać. To tak jakby światło, które oświeca Cię od środka i wypełnia gorącem. A teraz idę pośród tej magi z jedną z najważniejszych osób w moim życiu, to jest piękne! O, dochodzimy! Pewnie będą prosić o pierniczki, pomożesz mi upiec? Udekorujemy wszyscy razem!
- Gadasz jak katarynka, uwielbiam jak tak trajkoczesz- zaśmiał się czekoladowooki.
- Ataaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak !!!- usłyszałam głos czwórki przyjaciół i już po chwili wszyscy leżeliśmy na ziemi- bitwa na śnieżki!!- wrzeszczał Lou i już po chwili każdy z Nas znalazł sobie coś w rodzaju bazy, tylko Zi stał na środku pola bitwy zdezorientowany.
- Choć, posłużysz za tarczę!- krzyknęłam rozbawiona.
-Dzięki Ci dobra kobieto! Co ja bym bez Ciebie zro... Ała.-powiedział z grymasem zimna na twarzy, bo właśnie oberwał śniegiem w tą część ciała od Lou.
- To było nie fair, jestem bezbronny!
- Life is brutal!- wrzasnął Zebra.
Ganialiśmy się rzucając białymi kulkami i wywracając.
- Ej, stop! Robimy bałwana!- zaczął skakać Niall.
- Jaki entuzjazm, jak by miał za to dostać żelki-szepnął Hazza. Dość słyszalnie szepnął.
- Ty lepiej załatw nos- odgryzł się Głodomorek.
- Ok, do roboty- zarządził Liam zacierając odziane w rękawiczki ręce. Ja i Zayn zajęliśmy się środkową kulą, Niall i Lou - dużą , a Li najmniejszą. Biegaliśmy po całym ogrodzie pchając coraz to większe kule i potykając się o własne nogi. Po kilkunastu minutach prace były gotowe, więc chłopcy ułożyli je na sobie. Teraz czekaliśmy na wciąż nie wracającego Loczka. Znudzeni zaczęliśmy pisać na białym puchu i rysować  zabawne rysunki, dopóki nie zjawił się spóźnialski i nie zaczął majstrować przy bałwanku. Zaciekawieni podeszliśmy do Stylesa.
- Haroldzie Edwardzie powiedz mi jak udało Ci się znaleźć moje MARCHEWKI?!
- A widzisz Lou, to zabawna historia, no bo szukałem w lodówce i nic, potem po szafkach aż doszedłem do wniosku, że musiałeś schować to u siebie. Doczłapałem się tam i zacząłem szukać. Spodziewałem się wielu rzeczy, ale żeby chować warzywa do pianina ?! Stary, przerosłeś moje oczekiwania- Carotman rzucił się na poszukiwacza marchewek, a widownia miała polewkę. Zmarznięci wróciliśmy do willi i ściągnęliśmy przemoczone ubrania.
- [T.I.] wiesz jak bardzo Cię kocham, prawda?- zapytał Blondynek z miną kota ze Shreck'a.
- Choć Zayn, obiecałeś pomóc przy piernikach!- pociągnęłam Go za rękę.
- Jesteś kochana, wielbię Cię!-zawołał Niall- Ty też jesteś spoko Zayn!
- No dzięki- wrzasnął oburzony Mulat.
- Ty się Zayn tak nie denerwuj, bo ci żyłka pęknie!- zdążył odpowiedzieć, zanim zniknęliśmy za drzwiami kuchni.
- To co mam robić, szefie?- zapytał ochoczo wkładając czapkę kucharską. Zmieszałam wszystkie składniki, które kazałam podać Zaynowi i wykrajałam różne wzorki razem z towarzyszem. Po włożeniu ciastek do piekarnika wróciliśmy do salony, gdzie chłopcy oglądali "Kevin sam w Nowym Jorku".
- Tu nie ma żadnego Kevina! Gdzie mój Kevin!
- Nie bulwersuj się tak, wystarczy, że mamy już jedną parkę gołąbeczków- zauważył Harry spoglądając to na mnie, to na Malika.
- Curly, czy Ty coś sugerujesz?- zapytałam unosząc znacząco brew.
- To, że Zayn się ślini na Twój widok- mruknął. Obgadywany- bo jak to inaczej nazwać?- chłopak się zarumienił.
- Piekarnik- Liam skoczył jak poparzony w stronę kuchni. Pobiegliśmy za Nim całą gromadą i w ostatniej chwili wyciągnęłam pierniki. Rozdałam każdemu lukrowe pisaki, posypki i polewy.
- Ubrudziłaś się- rozbawiony Mulat wskazał palcem na moją twarz.
- Gdzie ?- spytałam odruchowo trąc policzki, z myślą, że to właśnie to miejsce miał na myśli chłopak.
- Nie tu. Tu !- wskazał moje usta przybliżając się. Stał o krok. Krok dzielił mnie od tych słodkich malinowych ust.  W brzuchu szalały motyle, serce waliło jakbym stała przy głośnikach na koncercie a po ciele przeszedł ciepły deszcz. I powiedz mi ktoś, że to nie  jest miłość! Chłopak zbliżył się i musnął moje usta- Czyste- uśmiechnął się nieśmiało i oblizał swoje usta na których widniały ślazy lukrowego pisaka. Stałam jak rażona piorunem prosto z moje szanowne cztery litery, jakby pod wpływem Jego ciepłych ust roztopiła się podeszwa moich tańsuwek-kapci i wtopiła w podłogę. A co w tym czasie robił On? Rysował czerwonym, lukrowym pisakiem serce na ciastku uśmiechając się pod nosem. Zerknął na mnie tym swoim przyciągającym spojrzeniem- No co?- spytał rozradowany.- Masz tu pisaki i spróbuj ubrudzić się jeszcze raz, okej?- wtuliłam się w Niego, co od razu odwzajemnił i jakby nigdy nic wróciłam do pracy.
-A którym?- tym razem to ja zadałam pytanie, nie odrywając się od pachnących łakoci. Mulat tylko spojrzał na mnie pytająco.-Echh, którym pisakiem mam się przypadkowo ubrudzić?- popatrzyłam ponownie w brązowe oczy bruneta. Złapał mnie w pasie i przysunął całując delikatnie.
- Ja tam wolę Kevina, on przynajmniej zachowuje się kulturalnie w miejscach publicznych- powiedział rzeczowo Pasiasty, na co wszyscy odpowiedzieli śmiechem.
- Ok, skończyliście?- na moje pytani jednym głosem zawołali "TAK"- no to maraton filmów, co Wy na to?
- Boisz się horrorów, więc Harry zdaję się na Twoją opinię, ale ma być masakryczny. Latające pyły, ludzie bez głów, wszędzie krew..
- Hola, hola! Przystopuj kowboju!
- Jasne, jasne- przytulił mnie- pamiętaj masakryczne- szepnął do Hazzy.
- A co Ci tak zależy?- zapytał wyraźnie zainteresowany Niall.
- Bo chcę się bezkarnie przytulić do swojej dziewczyny, proste.
- Nialluś, to niech On idzie do tej swojej dziewczyny, a Ty mnie obronisz!- oznajmiłam z udawanym smutkiem i wpadłam w ramiona drugiego braciszka.
- Jasne kochanie, będę Twoim supermanem- wyszeptał gładząc moje włosy.
- Ej, nie dość, że odbierasz mi kwestię, to jestem zazdrosny!- oburzył się mój ukochany. Odpowiedziała mu salwa śmiechu wszystkich obecnych w kuchni.
- Chodźcie tu nieogary!- zawołał Hazza z salonu.
- Pff, ogarnięty się odezwał.- oburzył się Liam, po czym dodał głośnie- Najpierw ogarnij ten swój mop na głowie!- usiedliśmy wszyscy na kanapie w kolejności: Zayn, ja, Niall, Hazza, Liam, Louis. Malik objął mnie ramieniem i przysunął bliżej siebie. Oparłam głowę na Jego ramieniu i zaczeliśmy oglądać.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- pisnęłam wskakując Mulatowi na kolana, ten tylko się zaśmiał i ciaśniej objął bezpiecznymi ramionami.
- Jak ja Cię kocham- wyszeptał mi do ucha i pocałował w czubek głowy. No nie powiem, podobało mi się to. Mogłabym tego słuchać do końca życia.
- Kocham Cię ponad  życie- odpowiedziałam równie cicho.
- Mam idealną dziewczynę- uśmiechnął się cwaniacko.
- Przedstawisz mi ją?
- [T.I.] to jest [T.I.].
- Uwielbiam się z Tobą droczyć, to takie...- przerwał mój monolog namiętnym pocałunkiem.
- A nie mówiłem? Zero kultury!- zwrócił się do przyjaciół Louis, na co odpowiedziałam mu śmiechem pomiędzy pocałunkami.
Niech w ten magiczny czas, każda z Was poczuje się jak ta pięciolatka z przed kilku lat.
Niech w Waszych sercach zagości radość z rodzinnie spędzonych chwil.
Każdej z osobna życzę szczęścia, powodzenia, zdrowia, miłości
i przede wszystkim spełnienia najskrytszych marzeń.
Te trzy piękne dni spędźcie w gronie najbliższych, ciesząc się każdą drobnostką, każdym płatkiem śniegu, każdym prezentem.
Mam nadzieję, że te święta będą wspaniałe, zarówno dla Was, jak i dla mnie. 
W tym roku pojawi się jeszcze jeden imagin, jak się wyrobię to dwa. 
Jak się podoba świąteczny Zayn, Miśki? ;D
Oceńcie w komentarzach.
To do następnego i Wesołych Świąt!;D
                    Lena:D


4 komentarze:

  1. Boże święty dość że Zajebisty imagin to jeszcze z dedykacją dla mnie...
    idealnie po psostu! :)
    jak zwykle brak mi jakichkolwiek pomysłów co mogłabym ci jeszcze napisać w tym komentarzu!
    po pierwsze to wiesz że uwielbiam jak piszesz. Czytanie twoich imaginów sprawia mi przyjemność!
    po drugie one są tak świetne że aż wspaniałe...
    po trzecie jestem twoją fanką i już zawsze będę:)
    po czwarte dziękuje za życzenia...
    po piąte czekam z niecierpliwością na kolejny imagin ;D

    W związku z tym że święta tuż tuż chciałabym ci życzyć żeby były one takie jakie sobie wymarzyłaś. Spędzone w rodzinnym gronie i ciepłej atmosferze. Żeby nowy rok był dla ciebie lepszy niż ten. By przyniósł uśmiech na twojej twarzy i same dobre chwile. Żebyś znalazła drugą połówkę która będzie cię kochała i sprawiała że będziesz się czuła wyjątkową. No i oczywiście dużoooo radości i weny do pisania. Udanego sylwestra i 3 dniowego kaca...
    Tego ci życzę kochana!
    pozdrawiam Olcirek! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny imagin, zreszą ten z Louisem również. Kocham sposób w jaki piszesz, jest taki lekki, ale to już chyba pisałam. Dziękuję za życzenia i również życzę CI wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do Liebster Aword więcej info na blogu który obserwujesz xd

    OdpowiedzUsuń
  4. http://anywhere-with-you.blogspot.com/ dopiero zaczynam :>>
    UWIELBIAM BLOGA!♥♥

    OdpowiedzUsuń