niedziela, 27 stycznia 2013

Zayn

Imagin dedykuję , Niki .♥, mam nadzieję, że choć trochę się spodoba ;D


- Hej, chłopaki! Jak leci?- zawołałam przekraczając próg Ich domu.
- Witamy Panią w Naszym zamku!- usłyszałam krzyk Hazzy.
- Upiekliśmy dziś ciasto!- darł się Niall gdy ja ściągałam obuwie.
- Czy Wy zawsze musicie się drzeć?- mamrotał Liam kiedy ja wchodziłam do salonu.
- Czepiasz się, stary- Zayn zaczepnie uderzył Li w ramię.
- Już, spokój! Dajcie to ciasto- potarłam dłonią o dłoń.
- Tak jest, królowo!- Harry wyleciał do kuchni jak z procy. Rzuciłam się na kanapę i oparłam o Zayna.
- Hej, Słońce- cmoknął mnie w kącik ust i objął ramieniem.
- Zakochańce- skomentował Lou. Miał rację. Byliśmy jak para, naszą miłość okazywaliśmy gestami,  bo na razie żadne z Nas nie odważyło się na zapieczętowanie tego słowami. W między czasie dostarczono mi kawałek ciasta, które wyglądało bardzo apetycznie, choć odważyłam się je spróbować, kiedy zapewniono mnie, że w pieczeniu udział brał Li. Po wielu negocjacjach ustaliliśmy, że trzeba by było się gdzieś przejść. Wybraliśmy centrum, bo chłopcy potrzebowali kilku nowych ciuchów.

- Rozdzielamy się- ogłosił Liam- ja biorę Nialla i Hazze, a Zayn idzie z [T.I.].
- Gadasz jak Fred ze Scooby Doo- mruknęłam, na co Oni zareagowali masową głupawką.
- Dlaczego w ogóle mamy się rozdzielać?- zapytał Niall.
- Wydaje mi się, że jako szóstka rozpoznawalnych osób zrobilibyśmy furorę, nieprawdaż?- zapytał Zayn. Odkąd przyjaźnię się z chłopakami jestem, jak to On ujął, rozpoznawalna...
- Choć już!- pociągnęłam go za rękę i zaciągnęłam do sklepu z odzieżą damską. Podążałam w stronę wieszaków, a On tuż za mną. Przepierałam pomiędzy sukienkami, na żadnej nie zawieszając wzroku na dłużej. Chodziłam tak pomiędzy półkami i stojakami i  nic nie przypadło mi do gustu. Znudzony Zayn siedział na pufie i dokładnie przyglądał się moim  ruchom.
- Zayn, tu nic nie ma. Muszę coś znaleźć!- marudziłam siadając obok Niego.
- Misiu, spokojnie, zaraz coś znajdziemy- objął mnie czule ramieniem i pocałował we włosy. Zaraz po tym wstał i zaczął przeglądać wszystkie możliwe kiecki.- Hmm, a ta?- uszczypnijcie mnie. Spodziewałabym się tego po Lou, ale mój Zayn?! Piękna, czerwona sukienka za kolan z czarną wstążką w tali lśniła w rękach Mulata. Przysunął ją do swojego tułowia i zamaczał biodrami szczerząc się jak głupi. Zaśmiałam się w myślach. Podeszłam do Niego, wyrwałam sukienkę i zwinnym krokiem ruszyłam w stronę przymierzalni. Mój manewr niestety nie był do końca przemyślany... Chłopak złapał mnie od tyłu w tali i zamruczał do mojego ucha:
- Zapomniałaś podziękować.
- Och, naprawdę?- zapytałam rozbawiona.
- Tak, tak, myślę, że bym pamiętał- odwróciłam się do chłopaka przodem i położyłam swoją drobną dłoń na Jego ciepłym policzku. Popatrzyłam w Jego brązowe oczy i rozpłynęliśmy w delikatnym pocałunku.
- Dziękuję- powiedziałam i ruszyłam przymierzyć to cudo.
- Hmmm...- czekałam aż Pan dobra rada wyda werdykt, co do mojego wyglądu- mam dobry gust- powiedział pewnie. Potrząsnęłam głową z rozbawieniem. Skromniś...

- No ruszać się!- wrzeszczałam. Jeszcze trochę, a spóźnimy się na galę. Faceci, a jak dzieci. Najpierw grali do późna na , a potem trzeba robić wszystko w biegu. Jak ja z Nimi wytrzymuję? - pytałam sama siebie.
- I jak?- zapytali chórem stając prze de mną w szeregu. Czuję się jak jakiś juror.
- Więc... Niall idź umyj buzię, bo masz z czekolady, a Ty Lou ubierz buty- tak mała sugestia- chłopak zrobił facepalma i ruszył po schodach do góry.- Reszta wygląda cudownie- uśmiechnęłam się do Nich ciepło.
- Ale ja najlepiej?- upewniał się Zayn.
- Pff... Patrz na mnie- Harry wypiął dumnie pierś.
- Dobrze dzieci wy tam walczcie sobie o miejsce samca alfa, ale to i tak ja jestem tutaj przywódcą- na schodach pojawił się ... Louis samiec alfa Tomlinson. Z kim ja żyję?!
- Idziemy, idziemy- wypchnęłam wszystkich za drzwi i udaliśmy się do auta. Prowadził Nasz przywódca.- Eee, Lou?
- Tak- zapytał z uśmiechem.
- Nie zapomniałeś czegoś?- popatrzył na mnie z pytaniem wymalowanym na twarzy- Kogoś?- poprawiłam się.
- Ej, stójcie, czekajcie!!- darł się Niall biegnąc w stronę samochodu.
- Upss, mój błąd- skomentował kierowca. Wszyscy obecni zaczęli się śmiać. Niall otworzył drzwi i zrobił Foch Forever na pięć minut z przytupem i wściekłym prychnięciem.- Przepraszam- wydusił z siebie Marchewkowy pomiędzy salwami śmiechu. Poszkodowany umiejscowił się obok Zayna, który bawił się moimi włosami. W końcu ruszyliśmy.
Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce słychać było piski i wrzaski tych kochanych dziewczyn. Wyjrzałam przez okno i co widzę? Fanki, fanki everywhere. Lubię te dziewczyny, tyle znaczą w życiu chłopaków. To słodkie. Najpierw wysiadły moje kochane gwiazdeczki, a potem Zayn podał mi rękę i pomógł stanąć na czerwonym dywanie. Przeszli samym środkiem, a ja pomaszerowałam sobie spokojnie bokiem.
- Cześć- uśmiechnęła się do mnie mała dziewczynka.
- Hej, co tam?- zapytałam kucając przy Niej.
- Chciałabym psytulić chłopaków- powiedziała robiąc z ust podkówkę. Myśl, [T.I.], myśl.
- A gdzie Twoja mamusia?
- Tam stoi- pokazała stojącą kilka metrów kobietę, która bacznie się Nam przyglądała.
- Mogę Ją na chwilkę porwać?- zapytałam uprzejmie panią w średnim wieku.- Obiecuję, że włos Jej z głowy nie spadnie, chcę tylko spełnić Jej marzenia- zapewniłam. Kobieta pokiwała głową zgadzając się na propozycję. Wzięłam małą, na oko sześcio letnią dziewczynką na ręce i pokierowałam się w stronę chłopaków, którzy właśnie na mnie czekali ze zdziwieniem przyglądając się dziewczynce.
- Jak masz na imię?- zapytałam delikatnie.
- Jestem Nicole, a Ty [T.I.], plawda?- jaki Ona ma śliczny głosik.
- Tak, skąd wiesz?- zapytałam rozbawiona.
- Bo jesteś dziewczyną Zayna- uśmiechnęła się promiennie. Nawet dzieci o tym wiedzą, a to nawet nie jest oficjalne?! Och... Takie życie.
- Moglibyście coś zrobić, dla tej słodkiej dziewczynki?- zapytałam z oczami kotka ze Shrek'a.
- Emm, a co?- zapytal Li.
- Psytulcie mnie- zawołała Nicole wyrywając się z mojego uścisku i przytulając się do nogi Stylesa. Ten uśmiechnął się szeroko i kucnął przed małą, tak jak ja kilka chwil temu.
- Jak masz na imię?- zapytał zabawnym, dziecięcym głosikiem.
- Nicole- odpowiedziała lekko zawstydzona.
- Lubisz Nasze piosenki?- teraz kucnął Louis.
- Baaaldzo. Uwielbiam One Thinks- przytuliła Ich oboje na raz. Słodki widok.
- Chcesz żelka?- tym razem zapytał Niall i wyciągnął z kieszeni Haribo. No kto by się spodziewał? (wyczuwacie ten sarkazm?). Dziewczynka wyciągnęła rączkę i złapała czerwonego misia.
- Ile masz lat?
- Sześć- odpowiedziała Liamowi. Podszedł do Niel Zayn i wziął na ręce.
- A powiedz mi... Ładną ma ta pani sukienkę?
- Slicznią. [T.I.] zawse slicznie wygląda!- zaszczebiotała, a w oczach mojego ukochanego pojawiły się iskierki typu "Ma się ten talent". Ktoś zawołał chłopaków i musieli już iść.
- Odprowadzę Ją- oznajmiłam.
- Dziękuję- jeszcze raz Ich przytuliła i razem ze mną ruszyła do swojej mamy.

Chłopaki zbiegli ze sceny. Już po występie. Jestem z Nich tak ogromnie dumna, byli niesamowici, jak zwykle z resztą. Przytuliłam całą gromadkę i każdemu dałam całusa w policzek. Zayn objął mnie jedną ręką w tali i ruszyliśmy z powrotem na swoje miejsca.
- Byliście świetni!- nawijałam w kółko jak spaghetti na widelec. Oglądając występy innych artystów poczułam na swojej szyi gorące usta. Ten zapach... Zayn.
- Co Ty robisz?- zapytałam szeptem.
- Całuję Cię, nie widzisz?- wymamrotał pomiędzy pocałunkami.
- Nie, ciemno jest- zauważyłam rozbawiona. Po jakimś czasie Zaynowi się znudziło i przytulił mnie do siebie obejmując ramieniem. Oparłam o nie głowę i wsłuchiwałam się w słowa piosenki...

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And It's been a while but I still feel the same

Te trzy wersy doskonale oddawały moje uczucia. Gala się skończyła i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Zayn obejmował mnie w pasie, znowu. Idąc czerwonym dywanem w stronę auta zobaczyłam tą małą dziewczynkę, machała mi razem z mamą. Odmachałam im, a w moje ślady poszła reszta grupy. Wszędzie błyskały flesz i było słychać piski fanów. Patrząc na dumne i pełne szczęścia miny chłopaków w oku zakręciła mi się łza wzruszenia. Takie cieplutkiej uczucie wypełniało mnie od środka. To chyba ze świadomości, że osoby na których tak ogromnie Ci zależy wypełnieni są radością.
- Nie płacz, Kochanie- szepnął mi do ucha mój chłopak. Wtuliłam się w Niego jeszcze mocniej i przypomniał mi się pewien cytat:

W dniu, w którym radość innych staje się Twoją radością, w dniu, w którym cierpienie innych staje się Twoim cierpieniem- masz prawo powiedzieć kocham. ~ Michel Quoist

Zbiorę się na odwagę i dziś mu to powiem. Powiem mu, że jest dla mnie najważniejszy, że przy Nim czuję się bezpieczna, że zależy mi na Jego szczęściu bardziej, niż na moim własnym, powiem mu, że Go kocham...
- Jestem padnięty, a Wy?- zapytał Hazz ziewając.
- Masz prawo, daliście z siebie wszystko- zauważyłam. Jechaliśmy w ciszy, bo chłopcy już przysypiali, jedynie Zayn wydawała się rozbudzony. Dojechaliśmy do domu chłopaków i Liam zaprowadził trójkę śpiochów do domu. Też tu miałam spać. A bo to pierwszy raz...
- Przejdziemy się?- zaproponował niespodziewanie Zayn, kiedy pomagał mi wysiąść z samochodu.
- A nie jesteś zmęczony?- zapytałam z troską, na co pokiwał tylko przecząco głową- To idziemy.- uśmiechnęłam się promiennie. Szliśmy trzymając się za ręce, a w okół Nas pośród ciemności tańczyły na niebie białe punkciki. Szliśmy polaną niedaleko willi z głowami uniesionym do góry. Przysiedliśmy na lekko wilgotnej już od rosy trawy nie spuszczając oczu z gwiazd. Położyłam głowę na kolanach chłopaka i przybrałam pozycję leżącą. Siedząc po turecku, bez słowa wpatrywał się w dal. Zawsze jest taki skryty i delikatny. Jego słowa płyną prosto z serca i duszy...
- Myślę o Naszej przyszłości- odezwał się i pogłaskał mnie po włosach. Po raz pierwszy odkąd wyszliśmy z auta spojrzał w moje oczy. Jego oczy błyszczały czułością. Kocham Go...
- Kocham Cię, wiesz?- wyszeptał po chwili ciszy.
- Wiem- przytaknęłam.
- A wiesz, że nigdy nie pozwolę Cię zranić?- ponownie padło pytanie z tych malinowych ust.
- Wiem.
- I wiesz o tym, że zawsze będę przy Tobie, zawsze...
- I dla tego tak bardzo Cię kocham, Zayn...

*Nazajutrz*

- Zayn, [T.I.], jesteście na okładce!- Niall wleciał do kuchni drąc się w niebo głosy.
- Pokarz- wyrwałam mu gazetę. Na pierwszej stronie było zdjęcie z wczorajszego wieczoru, gdy chłopak muskał ustami moją szyję. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego dnia.
- Ładnie wyszliście- odezwał się Harry zaglądając mi przez ramię.
- Ciekawe, czy inni słuchali Naszego występu tak uważnie, jak Malik Ich- zapytał rozbawiony Tommo.
- No to nie macie już prywatności- zauważył rzeczowo Liam, choć widziałam, że On również się uśmiecha.
- Po co ukrywać miłość?- zapytał Zayn obejmując mnie od tyłu i kładąc brodę na moim ramieniu.
No właśnie, po co...
Ostatnio zaniedbałam bloga, za co przepraszam ;c
Jak już wspominałam, zaczęły mi się ferie i będę miała więcej czasu na pisanie.
POSTARAM SIĘ dodawać imaginy co 2/3 dni, ale nic nie obiecuję ;)
Długo pisałam ten imagin. Mam nadzieję, że Was nim nie zawiodłam :)
Następny będzie z Hazzą.
           To do następnego, Misiaki! ;* 
                                                                                             Lena:D

niedziela, 20 stycznia 2013

#PolandNeedsTMHTour

Hej! Widziałyście to?! Od godziny 18:00 (19.01.2013) do 1:00 nie spadałyśmy z pierwszej trójki w Trend's na Twitterze, potem byłyśmy jeszcze trochę, ale na niższych miejscach! Wiecie co jest w tym najpiękniejsze? "I am not from Poland but..."  Directioners z całego świata nam pomogły! Niektóre Beliebers również nam pomagały. To cudowne, że mimo wszystko potrafimy się wspierać. Directioners uważają, że Polsce należy się koncert! Thank you! <3 
Ja osobiście siedziałam na TT od 17 do 3:00. Dziś też długo tweetowałam i teraz mam limicik -,-

Od rana ponownie trwa akcja, wczoraj prawdopodobnie widział ją Louis i Harry.

Podobno mówili o Nas w radiu Rmf fm
Kilka tekstów z tweetów:
-"RADIO W LA : POLSKIE DIRECTIONERKI TO NAJBARDZIEJ ZGRANA GRUPA FANEK ONE DIRECTION !"
-"Polish Directioners pobili system twittera'' - potwierdzone przez: CNN 
-"niby zwykła akcja a gadają o nas w Berlinie i Heidelbergu"
-'Polska zawładnęła Twitterem, czas by One Direction odwiedzili te piękne dziewczyny!'' tak mówili o nas w Irlandii !
Kilka linków:
- http://www.youtube.com/watch?v=f-pebR2U8vU (Teleexpres "ONE DIRECTION MA PRZYJECHAĆ DO POLSKI I KROPKA" *o*)
-http://gwiazdunie.pl/polish-directioners-krolami-twittera-one-direction-zauwazyli-polske-zdjecia/  
-http://bezuzyteczna.pl/polish-directioners-ochrzczeni-krolami-20860 
-http://bezuzyteczna.pl/najdluzej-trwajaca-akcja-na-20848 
-http://kontakt24.tvn.pl/artykul,zaczelo-sie-w-polsce-pomogl-caly-swiat,869651.html
-http://besty.pl/2045089
-http://besty.pl/2043104 

To było... Wróć! TO NADAL JEST Najpiękniejszą  akcją Polish Directioners! Trwa już 24 godziny i wciąż walczymy ;D
                                                                      Lena:D

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Liam



Błądziłam właśnie po stronicach internecie, kiedy trafiłam na ciekawy filmik, a mianowicie wywiad z One Direction. Nacisnęłam PLAY i przysłuchiwałam się wielu pytaniom, padającym z ust prezenterki oraz odpowiedziom pełnym żartów i zabawnych anegdotek. W pewnym momencie dziennikarka skierowała rozmowę na tematy dotyczące miłości- "Który jest ciągle do wzięcia?", "Jak Wam się układa w Waszych związkach?".
- A  Ty Liam, jaki jest twój ideał dziewczyny?
- Hmm, nie będę ciągnął długiego monologu o kolorze oczu, włosów, o figurze, o tym jaki powinien być Jej idealny wygląd, czy też charakter,żeby nie zanudzić chłopaków, bo słuchają tego 24 godziny na dobę skrócę to do kilku liter- {T.I]- w moim oku zakręciła się łza. To były piękne słowa. Dokładnie pamiętam co działo się dzień przed tym wywiadem...

*Kilka lat temu, pewnego styczniowego dnia, gdy na dworze padał puszysty śnieg a temperatura sięgała nawet minus piętnastu stopni...

- Nie uważasz, że powinnam częściej nosić sukienki i szpilki? Nie znudziły Ci się jeszcze te moje dżinsy i trampki?- zapytałam, gotowa psychicznie na usłyszenie słów "Chyba masz rację". Na szczęście nie dane mi było tego usłyszeć.
- Dlaczego tak myślisz?- zapytał zdziwiony.
- Wydaje mi się, że życie ze mną to ciągła monotonia- postanowiłam być szczera, ale oczekuję tego w zamian. Chłopak zaczął się śmiać, jakbym powiedziała kawał naprawdę dobrej jakości, może tak właśnie to odbierał?
- Monotonia, Złotko, to życie bez Ciebie. Koloryzujesz mi świat- przybliżył się do mnie.
- Czyli jestem Twoją kredką?- zapytałam rozbawiona wizją rodzącą się w mojej głowie. Czerwona kredka z wygrawerowanym "[T.I.]" zamalowująca białe serce z napisem "Liam". Zanim usłyszałam odpowiedź poczułam wyjątkowy smak ust, Jego ust... Tak na prawdę nawet jakbym miała zastanawiać się do końca swych dni, do czego można porównać ten smak, nie wpadło by mi do głowy nic oprócz przysłowiowego "siódme niebo".
-Jesteś idealna- wymruczał pomiędzy pocałunkami tuląc mnie do Siebie z tak uwielbianą prze ze mnie czułością.
- Ale ja nie chcę być idealna- zauważyłam stanowczo.
- Co?- zapytał nieco zbity z pantałyku
- Chcę być sobą- oznajmiłam pewna swoich racji.
- To może określę to inaczej- jesteś moją prywatną interpretacją ideału- z Jego oczu biła taka szczerość, byłam pewna, że nie wyolbrzymia swoich poglądów czy uczuć.
- Mogę odpłacić Ci się ciepłym słowem?- pokiwał na "tak", więc kontynuowałam- Ty jesteś moją interpretacją uczucia zwanego przez wszystkich szczęściem.
- Och... To było urocze!- przez swój przesadnie rozczulony ton głosu oberwał po głowie poduszką.
- A to za co?!- zapytał oburzony.
- Za wyśmiewanie moich filozoficznych poglądów. Może i czasami- popatrzył na mnie znacząco- no dobra- często. No więc na czym to ja.... A tak! Może i często wyrażam swoje myśli w bardzo poetycki sposób, ale taka już jestem.
- I właśnie za to między innymi Cię kocham- pocałował mnie w czubek głowy.

*Z powrotem moje myśli wróciły do teraźniejszości...

Usłyszałam trzask drzwi, zamykanie szafki - zapewne tej na obuwie- i tupot stup o drewnianą podłogę.
- Dzień dobry, moja Ty kredeczko!- zawołał rozbawiony przypominając sobie tą wymianę zdań. "Zbieg okoliczności, dziwny traf czy przeznaczenie?" to samo pytanie nie pierwszy raz gości w mojej głowie, a ów pierwszy raz miał miejsce, gdy w mojej głowie zagościła myśl "Spotkało mnie wielkie szczęście, że postanowiono postawić Go na mojej drodze". Uśmiechnęłam się słodko.
- Oglądałam właśnie Wasz stary wywiad z dnia po Twoim wyznaniu- no wiesz- że zabarwiam Twój świat.
- Ach, tak? No popatrz, ja też!- nie wiem jakim cudem mógł to zrobić, ale mam pewna podejrzenia co do tego zdarzenia- może zamiast "przeznaczenie" powinnam użyć słowa "upozorowanie"? Widząc moją podejrzliwą minę zaczął mi wyjaśniać całe zajście- No wiesz... Kilka telefonów tu i tam i załatwiłem, że po wpisaniu "One Direction" wyskoczy Ci właśnie ten filmik, stawiałem na to, że Cię zaintryguje, i że go obejrzysz. Tyle wspomnień...- rozmarzył się, jak ja przed kilkoma minutami.
- Pięknych wspomnień- uściśliłam z uśmiechem.
- Opowiadałem Ci kiedyś, co wtedy sobie postanowiłem?
- Nie przypominam sobie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Pomyślałem, wręcz byłem pewien, że za kilka lat będziesz zasypiać u mego boku jako pani Payne.
- Postanowienie spełnione.
- Tak...- przygarną mnie do siebie czułym gestem, jak za dawnych lat.
Imagin wyszedł taki.... krótki, to na pewno, ale ocenę jego treści zostawiam Wam! ;D
Założyłam TT - @Magdaa_Lenaaa - tak więc serdecznie zapraszam, na niego, jak i na Ask'a!
                To do następnego Misiaki! ;*  
                                                                             Lena:D

sobota, 12 stycznia 2013

Louis


Pod koniec, a właściwie od połowy fajnie czyta się przy LT ;D

Ostatni raz widziałam Go na Naszym klifie, wtedy też mnie pocałował, po raz pierwszy...
*
Całował tak słodko i delikatnie, jakby dotykiem mógł mnie zranić.
- Kocham Cię- wypowiedział drżącym głosem.
- Ja też Cię kocham.
- Szkoda, że nie powiedziałem tego wcześniej, teraz mamy mało czasu, ale przynajmniej wyznałem Ci to przed wyjazdem. Do zobaczenia, Najdroższa.
- Do zobaczenia!- krzyknęłam te słowa pożegnania, ponieważ Jego sylwetka znikła już za drzewami. Straciłam Go z oczu, ale w moim sercu wciąż ma swoje, stałe miejsce. Moją duszą targały sprzeczne emocje: z jednej strony w końcu powiedzieliśmy na głos te dwa, z ogółu  niepozorne słowa, które mogą zmienić Naszą przyszłość, złączyć dwie odmienne drogi w pasującą do siebie całość... I nikt nie powiedział, że idealną- wspólną, a z tond do ideału jeden krok; z drugiej znów strony będzie mi Go strasznie brakować, chwil spędzonych z Nim, Naszych rozmów...
*
Wysiadłam z taxówki i pędem udałam się do wejścia. Przeciskałam się pomiędzy tłumem ludzi, mówiąc co rusz grzecznościowe "przepraszam", byleby tylko jak najszybciej dostać się na drugi koniec tej ogromnej hali. Szłam właśnie w kierunku wielkiej tablicy, by sprawdzić dokładne godziny lotów. Mając jeszcze pół godziny do przylotu samolotu usiadłam na niewygodnym, plastikowym krześle. Wierciłam się i zmieniałam niespokojnie pozycje, co chwile sprawdzając czas na zegarze wiszącym na przeciwległej ścianie. Od powiadomienia o przylocie, które zapewne wygłosi kobieta, dzieliły mnie minuty, a zdenerwowanie rosło.
- Samolot z Nowego Jorku do Londynu właśnie wylądował- nie myliłam się - kobiecy głos. Niektóre rzeczy jest banalnie łatwo przewidzieć, ale innych całkowicie się nie spodziewany. Jedynym punktem, w który mogłam teraz patrzeć to szklane drzwi, którymi do środka budynku wchodzą pasażerowie. Szukałam tylko jednej osoby, tylko Jego...
- [T.I.]!!!- usłyszałam i już po kilku sekundach znalazłam się w ramionach chłopaka.- Tak strasznie tęskniłem. To były okropne cztery miesiące. Brakowało mi Ciebie- tulił mnie jeszcze mocniej, niemal odcinając mi odpływ powietrza, ale nie mam zamiaru tego przerywać.
- Ja również tęskniłam, Lou...- uścisk ponownie się wzmocnił, tym razem spowodowało to dodatkowe osiem rąk.- Witam w domu chłopcy!

Dwie godziny później siedzieliśmy już wszyscy na kanapie w willi One Direction i opowiadaliśmy sobie, co się u Nas działo, przez ten długi okres.
- No i wtedy podchodzę do gościa i mówię: Dajesz te żelki! A wiesz co On zrobił? Rzucił mi je i uciekł- Horan wypiął dumnie pierś.
- O ile mnie pamięć nie myli, to to wyglądało nieco inaczej...- zamyślił się Hazz.
- Według mnie to facet na Ciebie nawrzeszczał i zagroził wezwaniem ochrony- powiedział poważnie Liam.
- Oj czepiacie się- machnął ręką Niall. Cały czas czułam na sobie przenikliwy wzrok Tomlinsona. W pewnym momencie, całkiem niespodziewanie, bez ostrzeżenia wyprowadził mnie za rękę z domu. Szliśmy tak w ciszy. Ciszy, która była najlepszą melodią na tle śpiącej stolicy. Słońce schowało się za horyzontem, a Jego miejsce ma zaraz zastąpić mrok. Jedynym dowodem na to, że jeszcze kilka godzin temu świeciło swoją pełnią są pojedyncze pasy pomarańczowych wstęg.
- Całymi dniami miałem przed oczami Twoją twarz, a w uszach huczały mi Twoje słowa, niczym w tunelu. Tęskniłem niezmiernie, a wiesz co było najgorsze?- pokręciłam głową przecząco, choć i tak wiedziałam, że i bez tego znaku z mojej strony ciągnąłby swoją wypowiedź. To wiedziałam, ale nie mam pojęcia, co chce mi powiedzieć- To, że nie mogłem Cię przytulić, poczuć Twojego zapachu, nie mogłem zasmakować Twoich ust, czy też jedynie delektować się ich dotykiem na moim policzku. Tak bardzo tęskniłem...- z każdym kolejnym zdaniem Jego głos cichł, a ostatnie wyrazy niemal szeptał. Uwielbiałam tą Jego wrażliwość i ten romantyzm, który skrywa na dnie duszy, i co tu dużo mówić wzruszyłam się. Właśnie dochodziliśmy do naszego klifu.
- I kocham Cię- zakończył. Bez słowa usiedliśmy, a ja wtuliłam się w Jego tors- ciepły pomimo wieczornej pory, ogrzewany nierównym biciem serca. Patrzyłam na rozległy krajobraz, który bił w oczy swoją niepowtarzalnością. Właśnie w tym momencie znalazł to, czego szukałam całe życie- definicję słowa miłość... Zdawać by się mogło, że takie coś nie istnieje, a jednak ja w tej chwili mogę określić słowami to, co czuje moje serce- a to chyba jest swego rodzaju definicją, prawda?
            Czuję się, jakby była delikatna niczym motyl- przy Tobie potrafię się wznosić, czuć wiatr, który pcha mnie do szczęścia. Ale jeśli odejdziesz, to tak jakbyś złapał mnie do klatki i opróżnił moje skrzydła z pyłu szczęścia- dotykiem zetrzesz pył, a bez pyłu już nie pofrunę...
- O czym myślisz?- zapytał mnie ze wzrokiem utkwionym w pięknej panoramie.
- O tym, że nie jesteśmy parą, a ja już się boję, co by się stało, gdybyś mnie zostawił. Dziwne, prawda?
- Raczej naturalne. Jeśli Ci na kimś zależy, odczuwasz strach. Jesteś wtedy najsłabszy, kiedy kochasz. Nie boisz się samego odejścia, ale życia bez tej wyjątkowej osoby. Nie wyobrażasz sobie przeszłości, w której brak połowy Twojego serca, tlenu...
- Jesteś moim tlenem- wyszeptałam.
- A Ty moim sercem.
- Ja też Cię kocham, bardziej- uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy.
- Nie możliwe- już chciałam zaprzeczy, ale ciągnął dalej- bez tlenu wytrzymasz nawet kilka minut, bez serca ani sekundy.
- Ale to ja bym musiała męczyć się na tym świecie, przez te "kilka minut", bez Ciebie...
- Nigdy Ci na to nie pozwolę, nie będziesz prze ze mnie cierpieć. Nigdy...- przez Jego oczy przeniknęłam w głąb duszy. Mówił całkowicie poważnie.- I w jednym, mój Aniołku się mylisz- jesteśmy parą, choć uważam to określenie za błahe... Jesteśmy dwoma połówkami jabłka, złączonymi miłością...- zatonęliśmy w pocałunku, który miał na celu zapieczętować Jego słowa. Oparłam się o Niego i podziwiałam te urokliwe miejsce, po raz setny w swoim życiu... Zawsze z Nim... Kocham Go...
         Miłość, to dla niektórych tylko chemia, ale Ci, co tego uczucia zaznali, wiedzą, że istnieje tylko jedna, prawdziwa, nie setki zauroczeń- Prawdziwa miłość, której jedyną zasadą jest dobrze wszystkim znane " I, że Cię nie opuszczę aż do śmierci"...

Dobra, teraz czas trochę po przynudzać...
1. Pisanie tego zajęło mi sporo czasu, choć nie jest to jakoś specjalnie dużych rozmiarów. Uważam, że było warto, bo moim zdaniem wyszło nieźle. Ale ja jestem skromna -,- Jest trochę inny niż wszystkie, ale to chyba dla tego, że wplotłam w niego kilka moich poetyckich myśli.
2. Zastanawiałam się z kim ma on być, ostatecznie wybrałam Boo Bear'a. Dobrze zrobiłam?
3.Ostatnio dodaję rzadko, ponieważ koniec semestru tuż, tuż, a wiadomo, że w tym czasie jest najwięcej sprawdzianów... No ale zbliżają się ferie i postanowiłam wykorzystać ten czas, na zrobienie "zapasów" ;D
4.Od dodania ostatniego imaginu miałam ponad 200 wejść, za co dziękuję z całego serca, ale trochę smutno mi, że pomimo tylu odwiedzin dostałam cztery komentarze. Nie powiem, że tylko, bo są dla mnie ogromnie ważne, każdy z osobna. Chciałam za nie podziękować, więc... Dziękuję ;*
5.Następny będzie Liam, nie wiem kiedy, ale będę się starać dodać, a przede wszystkim napisać jak najszybciej!
6.Zastanawiam się nad założeniem Tt, co Wy na to?
7. Happy birthay Zayn! *.*
    To ja już nie przynudzam.
                Zapraszam do komentowania, wtedy wiem, że warto poświęcać czas na pisanie, które jest dla mnie ważnym punktem w życiu.
           Do następnego, Misiaki! ;*
                                                                           Lena:D

wtorek, 8 stycznia 2013

Niall



Szłam szkolnym korytarzem, próbując nie zwracać na siebie uwagi. Nie było to potrzebne takiej szarej myszce, jaką byłam ja, a zwłaszcza w szkole, w której rządzi tak zwana elita składająca się z bogatych, rozwydrzonych bachorów. Może po za jednym... Nie łatwo było mi przejść niezauważoną, przez dwa powody: pierwszy- z moją koordynacją ruchów nie było idealnie; a drugi- byłam znienawidzona przez "królową" sugusów- nazwa trafiona, byli jak takie cukierki, po pewnym czasie aż na sam ich widok Cię mdli. No i oczywiście... bum! Walnęłam w babsztyla...
- Uważaj jak chodzisz, duszo towarzystwa!- warknęła ironicznie.
- Jakiego kleju używasz, że Ci się jeszcze tapeta nie posypała?- naprawdę byłam zaciekawiona. Usłyszałam ciche śmiechy za plecami. To, że nie lubiłam rzucać się w oczy, lubiłam czytać, nie balangowałam co weekend nie oznaczało, że nie jestem pyskata i bezczelna. Umiem o siebie zadbać, w miarę...
- Myślałam, że kujony wiedzą wszystko- walnęła nie zdając sobie sprawy, że właśnie się przyznała do swojej gładzi szpachlowej na twarzy. Zawsze zastanawiała mnie jeszcze jedna sprawa: czy jak ktoś chciał ją pocałować, to brał na randkę skrobak? Może kiedyś się dowiem.
- Farby, tynk- nie moja bajka.
- Jaka pyskata, nie dziwię się, że nie masz faceta!- no to by się zdziwiła... Podeszłam do swojej szafki wymijając po drodze chamską grupkę. Otworzyłam drzwiczki wpisując swój kod z prędkością światła. Włożyłam niepotrzebne książki i zarzucając plecak na ramie zatrzasnęłam dostęp do niej. Zanim udałam się do wyjścia zauważyłam mrugnięcie szafirowego oka w moim kierunku. Pośpiesznym krokiem ruszyłam przez korytarz, aby jak najszybciej opuścić mury szkoły. Nie myślcie sobie, że uciekałam, bo to nie prawda - śpieszyłam się. Teraz pomyślicie sobie, gdzie też może podążać taki wyrzutek... Otóż prowadzę podwójne życie, i to oba nie są od siebie aż tak odległe, zaginają się w czasoprzestrzeń i stykają, niemal łączą, ale niektóre rzeczy muszą w obu dziać się całkiem na odwrót... Czasem to co chcemy, co musimy i to co powinniśmy zrobić całkowicie się z sobą nie zgadza, wręcz się odpycha. Naszym celem jest wybrać to, co sprawi, że w przyszłości będziemy szczęśliwi zarówno my, jak i nasi bliscy. Biegiem ruszyłam w stonę starego, drewnianego domku na skraju lasu, do którego tak mi się spieszyło. Usiadłam w wejściu spuszczając nogi w dół i opierając głowę o framugę. Czy idę dobrą ścieżką? Wydaje mi się, że tak...
- Cześć, Skarbie- usłyszałam słodki głos blondyna. Stał po  de mną i zabierał się za wdrapanie do mnie po starej, drewnianej drabince. - Jak Ci minął dzień?- zapytał całując mnie w czubek głowy i przysiadając obok.
- Sam widziałeś.
- Mówiłem Ci, że nie ma problemu. Jeśli tylko się zgodzisz, to nawet jutro mogę wszystkim ogłosić, że jesteś moją dziewczyną- powiedział patrząc prosto w moje oczy.
- To Ci zaszkodzi... Tylko na tym stracisz.
- Wcale nie! Będę miał Ciebie przy sobie, będę miał wszystko, czego mi potrzeba!
- Jak to: wcale nie?! Twoja paczka mnie nienawidzi, nawet nie wiem dlaczego!
- Spokojnie... - pogłaskał mnie po plecach- Nawet mam pewną teorię- popatrzyłam na Niego z pytaniem wymalowanym na twarzy- Księżniczka zauważyła, że na Ciebie lecę, a teraz się mści- uśmiechnął się gorzko.
- Ale po co? Co chce tym osiągnąć?
- Mnie...
- Mógłbyś wyrażać się jaśniej?- zapytałam zirytowana.
- Chce mnie wyhaczyć  na swojej "liście", mam być kolejnym chłopakiem, który ma się za Nią uganiać. Jeśli się ujawnimy, odczepi się w końcu zarówno od Ciebie, jak i ode mnie!
- To nie jest do końca pewne... Może się jeszcze bardziej mścić i nastawić przeciwko Tobie resztę sugusów.
- Jeśli już, to przeciwko Nam- znów na Jego twarzy zagościł grymas w którym mieszała się radość i smutek zarazem. Cieszy się, że każdy będzie wiedział, że nie będziemy musieli się ukrywać, ale martwi Go to, że jeszcze bardziej może mnie narazić na wyzwiska, i nie tylko w realnym życiu- masa hete'ów gościła na moich profilach różnych portali społecznościowych.
- Sam widzisz. Chcę Twojego szczęścia, nie chcę, żebyś tracił przyjaciół. Ja przyzwyczaiłam się do bycia szarą myszką, dobrze wiesz, że nie lubię rzucać się w oczy. Ale to nie Twoja bajka... żyjemy w dwóch innych, trzecia jest wspólna, nie jestem pewna, czy można połączyć obie w jedną, spujną całość. Szczęśliwą całość...
- Skończmy na dziś ten temat, mamy mało czasu dla siebie, a poświęcamy go innym- nie skapitulował, na kompromis też nie mogłam liczyć- w tej sytuacji takowy nie istnieje. To był impas...
* następnego dnia *
- Ej, [T.N], jak to jest być takim brzydkim wyrzutkiem? Jak to jest czuć się nie kochanym, niepotrzebnym, a jedynym gorącym uczuciem, którym darzą Cię ludzie, to współczucie i nienawiść? Wytłumaczysz to Nam? Wytłumaczysz jak to jest być odrzucanym i niechcianym, a dobre słowa słyszeć tylko od rodziny, jeśli w ogóle? No, mów- te słowa ogromnie mnie zabolały, pomimo tego, że jest ktoś, kto mówi, że jestem piękna, że mnie kocha, potrzebuje, chce mnie i tylko mnie, to nienawiść innych mnie raniła. Bezpodstawna nienawiść...  W moim oku zakręciła się łza, wiedziałam, że tym razem się rozryczę, nie dam rady, wybiegnę płacząc nad swoim losem, nie udźwignę tego ciężaru. Wiedziałam też, że On mi pomoże...
- Kochanie, już dobrze- Ale nie wiedziałam, że w ten sposób...
- Wiem, wiem- załatwiłam Ją na dobre, Kociaku- Ku Jej zaskoczeniu mój chłopak podszedł do mnie i z całych sił przytulił. Królowa chyba się rozczarowała... Ale co On do jasnej wyprawia?! Teraz już nic nie mogę zrobić, a tak chciałam Go uchronić od życia samotnika, które same w sobie nie jest dla mnie złe, jak już wspominałam- nienawiść wobec mnie to największy ból... Wtuliłam się w Niego, a oczy wszystkich były skierowane na Nas. W głębi duszy tego chciałam, chciałam tego od od początku roku szkolnego, od tych dziewięciu miesięcy...
*
Parą jesteśmy od wakacji ubiegłego roku, pomimo tego, że zawsze mijaliśmy się na korytarzu, to dopiero tam wymieniliśmy między sobą pierwsze zdania. I kolejne, i kolejne... Od razu postawiłam warunek, że nikt ma się o tym nie dowiedzieć. Jego dobro było dla mnie stawiane ponad wszystko. On namawiał mnie do ujawnienia się wielokrotnie, ale potrafię być uparta, jeśli wymaga tego sytuacja. Królowa nigdy mnie nie "tolerowała", reszcie grupy byłam obojętna. Mój chłopak nigdy nikogo nie wyzywał, nie prześladował, nawet starał się unikać takich sytuacji. Dlaczego nie ingerował, gdy robili to inni? Nie miał przewagi liczebnej, nie chciał również opuścić grupy, w której miał przyjaciół.
*
- Już, spokojnie... Nie słuchaj Jej, jesteś piękna. Kocham Cię, słyszysz?- szeptał.
- Co tu się dzieje?- zapytała Królowa.
- Już nigdy nie pozwolę na to, żebyś poniżała moją dziewczynę!- darł się Niall.
- Twoją co?- mamrotał "tłum".
- Mogłem od razy to wszystko powiedzieć nie zważając na Twoje słowa- powiedział do mnie niby bez żadnych uczuć, ale na dnie Jego duszy można było wyczuć, że ma do Siebie żal- Moją dziewczynę- zwrócił się do obecnych.
- Dla czego nic nie powiedziałeś, Stary?- zapytał Jego najlepszy kumpel.
- Nie chciała bym stracił przyjaciół, przez to, że kocham wroga numer jeden Królowej- powiedział ściszonym głosem.
- Ciebie chyba do końca pogięło, no i Ciebie [T.I.]- bez urazy- też. Przecież teraz dajesz Nam okazję, żeby się od Niej uwolnić- nie rozumiałam o co chodzi, nie do końca. Zawsze się zastanawiałam, dlaczego Oni nie mają Jej jeszcze dość. Przez to, że byłam wtulona w mojego chłopaka nie do końca wiedziałam co się dzieje. Jedyne co dostrzegłam to to, że większość uczniów zmierza w Naszym kierunku.
- Niall, co się dzieje?
- Miałem rację, teraz już wszystko będzie dobrze- wyszeptał jakby do Siebie. Wyswobodziłam się delikatnie z Jego uścisku i ujrzałam bardo nierówny rząd z większej części elity, wzdłuż szafek. Zostałam wraz z Niallem poprowadzona przez Jego kumpla na sam środek rzędu, przed wszystkich. Ręka Horana spoczywała na moim pasie w żelaznym uścisku. Na wprost Nas stała była (?) "szefowa" sugusów.
- Co tu się dzieje?- z Jej ust po raz drugi padło to pytanie.
- Wspólnie ustaliliśmy, że w tej szkole nie ma miejsca na takie coś jak "grupy społeczne"- odpowiedział dumnie Niall.
- Wy chyba sobie jaja robicie?!
- Nie. Chyba, że z Ciebie- parsknął śmiechem ktoś z dawnych sugusów.
*
Królowa wybiegła ze szkoły i słuch po Niej zaginął, niektórzy mówią, że przeniosła się do innego miasta, niektórzy, że cały czas mieszka  w Londynie i chodzi do jednej z tutejszych szkół, ale jedno jest pewne- w murach Naszej szkoły się więcej nie pojawiła. A co z podziałem? Tak jak mówił mój ukochany wszyscy stali się równi, nikt już nie gnębił samotników i ludzi wyróżniających się. A co z Nami?
*
Całowaliśmy się stojąc na korytarzu, wokół Nas było słychać gwar rozmów i gwizdów. Wybiegliśmy trzymając się za ręce i idąc przez londyńskie ulice nie szczędziliśmy sobie czułości, bo jak to określił Niall "Trzeba nadrobić zaległości". W końcu dotarliśmy do drewnianego domku. Blondyn podsadził mnie i sam za chwilę znajdował się na górze. Usiedliśmy na podłodze i odcinając się od świata, wtuleni w Siebie zaczęliśmy oglądać zdjęcia, które tyle czasu spędziły w ukryciu...
*
No cóż...
"I żyli długo i szczęśliwie... Razem"
Hmm... Jakieś takie mało o miłości. Po przeczytaniu tego w całości, zdałam sobie sprawę, że jest to wymieszanie kilku filmów Disney'a i moich ulubionych książek. Nie wiem czy zaważyłyście, że jest tu coś ze Zmierzchu, ale ja miałam właśnie takie wrażenie...
Nie jestem z niego zadowolona ale jak już napisałam, to postanowiłam, że dodam, zwłaszcza, że ostatnio nic się nie pojawiało. Na początku miał wyglądać nieco inaczej, ale kończyłam go po dniu przerwy i zdążyłam zapomnieć jak ;D
Następny powinien pojawić się szybciej niż ten i szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia, o kim będzie.
Oglądałyście już teledysk do "Kiss you" ? ;D
W środę piszę próbny test, trzymajcie kciuki ^^
     Liczę na komentarz.
           Do następnego, Misiaki! ;*
                                                                         Lena:D