poniedziałek, 29 lipca 2013

Nominacje xx

Sama nie wiem, dlaczego tyle zwlekałam z dodaniem tego postu... Przepraszam bardzo.


The Versatile blogger

Zasady konkursu:
1.Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2.Ujawnić 7 faktów o sobie
3.Pokazać nagrodę The Versatile Blogger u siebie na blogu.
4.Nominować 7 blogów, które na to zasługują.
5. Poinformować o tym autorów nominowanych blogów.

Na początku chciałabym bardzo serdecznie podziękować  za nominację. Dostałam ją już dawno, przepraszam raz jeszcze za zwlekanie!

1. Kocham niebo, nieważne, czy pada, czy słońce świeci w całej swojej okazałości.
2. Jestem uzależniona od czytania.
3. Lubię mieć wszystko poukładane i na miejscu, gdy wszystko ze sobą współgra, choć mój pokój jest wyjątkiem od tego wyjątkiem. Muszę zabrać się za sprzątanie...
4. To, iż jakiś słodycz mi nie smakuje, nie jest wystarczającym powodem, abym go nie jadła ;)
5. Moimi ulubionymi kolorami są: niebieski - jak niebo; zielony - jak trawa; oraz biały - jak chmury.
6. Zawsze zwracam uwagę na drobiazgi, np. kolor oczu czy to, którą ręką piszesz.
7. Nie rozumiem nietolerancji. Toleruję ją, ale nie rozumiem...

Kolejne podziękowanie wysyłam z całego serduszka ku  . Kocham Cię Klonie! ♥

8. Jestem Directioner, co nie trudno zauważyć haha  W każdym bądź razie kocham tę piątkę wariatów :)
9. Przejmuję się wszystkim zbyt bardzo, jak to mówi moja mama.
10. Podobno mam zadatki na psychologa.
11. W przyszłości chcę robić coś związanego z medycyną.
12. Chciałabym kiedyś wydać książkę, choćby miał to być jeden jedyny egzemplarz.
13. Jestem strasznie niesystematycznym leniem, wybaczcie.
14. Przyjaciele czasami wołają na mnie "Remondis", ponieważ nie pozwalam rzucać papierków na ziemię haha


Libster Award

Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga , który Ciebie 

Dziękuję , to dla mnie wielkie wyróżnienie ♥

1. Jak zostałaś Directionerką?
Jakiś rok temu przez przypadek znalazłam WMYB, potem Video Diary. Poczytałam kilka opowiadań, które pamiętam do dziś i jakoś po czasie zakochałam się. Trwam w tym do dziś, choć żałuję, że nie poznałam ich wcześniej...
2. Jesteś Larry Shipper?
Nie, nie jestem :)
3. Ile masz lat?
Od kilkunastu dni 13.
4. Twój ulubiony film?
Głupio przyznać, ale seria Opowieści z Narni haha
5. Czy lubisz jeszcze jakiś inny boysband oprócz 1D?
Hm... nie, raczej nie.
6. Płyta TMH czy UAN?
Nie potrafię zdecydować, przepraszam.
7. Ulubiona piosenka.
Tu również nie popiszę się stanowczością. Nie potrafię się zdecydować.
8.Według Ciebie z kim 1D powinni nagrać piosenkę?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... 
9.Czy masz jakichś przyjaciół Directioners?
Niestety nie w świecie realnym :)
10. Ulubiona potrawa.
Placki ziemniaczane haha
11. Lubisz dziewczyną Liama, Louisa i Zayna?
O ile mi wiadomo, Liam nie jest już w związku z Danielle. Zawsze uważałam ich jako taki symbol prawdziwej miłości... Nie mam zdania o Eleanor, bo po prostu jej nie znam. Przykro mi z powodu tego, jak niektóre Directioners ją traktują, mimo wszystko nie zasłużyła sobie na takie słowa, jakimi ją obdarzają. Lubię zespół Perrie, uważam, że stanowi słodką parkę z Zaynem :) 

Jeśli chodzi o wyróżnienia, to LA już kiedyś podawałam.
Ostatnio rzadko czytam opowiadania na bloggerze, więc nie mam żadnych do nominowania, przepraszam bardzo!
Jeszcze raz dziękuję za nominacje ♥
Lena x

sobota, 27 lipca 2013

Harry

Imagin pojawia się w dużo mniejszym odstępie niż poprzednie, ale wciąż nie tak szybko jakbym chciała.
Uważam, że jest zbyt krótki, ale ostatnio jedynie takie mi wychodzą...
Następny będzie prawdopodobnie Zayn.
Miłego czytania, misie :)

Pisane przy: Skinny Love
__________________________________________________________

Miłość podobno przezwycięży wszystko, a jednak... Owo uczucie działa jedynie w pewnym zakresie. Kochając pokonamy odległość, dla miłości będziemy w stanie walczyć, znieść katusze, niestety siła miłości ma swoje ograniczenia.

Stąpałam cicho po schodach, jak zwykle wspinając się na palcach. Drzwi skrzypnęły cicho, gdy je uchylałam. 
Siedziałeś w sypialny, skulony na łóżku, w którym zazwyczaj uśmiechaliśmy się do siebie ciesząc się chwilą. Trząsłeś się jak bezbronna ptaszyna porzucona przez matkę. Łkałeś, przeraźliwie łkałeś w białą pościel, która wciąż pachniała naszą miłością oraz słodkimi porankami pełnymi buziaków i herbaty. Nadal cichuteńko podeszłam do Ciebie i położyłam moją delikatną dłoń na Twoim ramieniu. Miałam wrażenie, że rozpadasz się jak lustro, które przez nieuwagę strącamy z jego miejsca. Rozkrusza się na miliardy drobnych kawałeczków. Chciałam Cię złapać, zanim spadniesz i nie będzie już można Cię naprawić.
Pociągnąłeś głośno nosem, wciąż nie podnosząc na mnie oczu.
- Co się stało, kochanie? - wyszeptałam. Kolejne pociągnięcie nosem - Damy razem radę. Kochanie?
- Ja n-nie - chlipnąłeś jeszcze mocniej płacząc. Łzy kapały na pościel, a Ty wręcz dusiłeś się.
- Spójrz na mnie - wyszeptałam bezradnie siadając na krańcu materaca.
- Nie mogę Ci tego... Za bardzo Cię kocham... To nie może być prawda.
- Co się stało?
- Nie mogę być chory... Oni, oni się pomylili. Muszą się mylić! Nie mogę Cię zostawić! - zaczynasz krzyczeć.
- Już, uspokój się. Co powiedzieli?
- Mam... Mam raka, rozumiesz? Raka...

Nastawienie psychiczne jest bardzo ważne, decyduje o samopoczuciu pacjenta, o sile umysłu. Daje nadzieję nie tylko choremu, ale również wszystkim wokół. Niestety, nawet najsilniejszy umysł nie może wyprzeć się choroby.

- Chcesz herbaty? - zapytałam któregoś dni, gdy siedziałam przy Twoim szpitalnym łóżku.
- Z cytrynką - ułożyłeś usta w zmęczony uśmiech. Ruszyłam do drzwi i udałam się do małej kuchni wzdychając.
- Wygra tą walkę - usłyszałam za sobą spokojny głos. Obróciłam się przez ramie i spojrzałam na twarz mężczyzny. Brunet w podeszłym wieku spojrzał na mnie pewnym wzrokiem.
- Wierzę w to - uśmiechnęłam się smutnie.
- On też, prawda? - przytaknęłam - To najważniejsze. Ma wsparcie i wiarę.
- Jest coraz słabszy...
- Chemia to silne leki. Pomagają na jedno, wszystko inne w organizmie człowieka niszczą. Musisz o niego dbać, zapewniać, że wszystko będzie dobrze, wtedy się nie podda.
- Nie może się poddać, potrzebuję go. Jest dla mnie wszystkim - rozpłakałam się.
- Wygra - wyszeptał lekarz, pogłaskał mnie po ramieniu i odszedł.
Postawiłam herbatę na stoliczku, aby ostygła i przysiadłam na szpitalnym łóżku.
- Jak się czujesz? - zapytałam głaszcząc go po twarzy.
- Trochę zmęczony i słaby, jak zawsze po lekach... Ale mam Ciebie przy sobie, więc jest dobrze - uśmiechnąłeś się.
- Kocham Cię, wiesz? - przesunęłam palcem po jego bladych ustach - Jesteś dla mnie piękny z włosami czy bez.
- Tylko bez nich wyglądam śmiesznie - fuknąłeś. Pstryknęłam go w nosek.
- Piękny.. - ucałowałam jego policzek.
- Damy radę, prawda? - zapytałeś z poważnym błyskiem w oku.
- Będzie ciężko, ale razem przejdziemy wszystko.

Dni mijały powoli, godzina za godzinom i tak słońce zmierzało ku horyzontu, aby za kilka godzin znów zagościć na niebie dając nadzieję na lepsze jutro i jednocześnie niosąc ze sobą strach, że ktoś nie dożyje jutra...

Znów siedziałam przy Tobie, gdy kroplówka cicho kapała spływając rurką do Twojego organizmu. Schudłeś. Jedzenie było dla Ciebie katorgą. Wciskałam w Ciebie jakieś delikatne potrawy, a Ty wciąż marudziłeś.
- Mam rosołek!
- Zjadłbym frytki.
- Wiesz, że nie możesz, kochanie... - spojrzałam na Ciebie ze współczuciem.
- Od jednej porcji nic mi się nie stanie, pytałem lekarza - bąknąłeś.
- Jaki zdesperowany - zaśmiałam się, ale obrzuciłeś mnie oskarżycielskim spojrzeniem - Co Ty na to, aby wyjść ze szpitala i przejść się ze mną po frytki? - zapytałam, a Twoje oczy zabłyszczały nadzieją. Tyle czasu nie wychodziłeś poza mury tego miejsca... Chwile później staliśmy na zewnątrz trzymając za ręce i powoli kierowaliśmy się w stronę MacDonald'a. Twoje mięśnie nie były już tak silne jak kiedyś, nie miałeś siły biec czy chociażby szybko iść. Tak bardzo cierpiałam widząc Cię w takim stanie, ale Ty wciąż mówiłeś, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży. Byłeś takim optymistą!
- Smacznego! - rzuciłeś się na jedzenie jak kotek na kłębek wełny. Zaśmiałam się cicho ale noc nie powiedziałam - Co zrobisz, gdy mnie zabraknie? - zapytałeś, gdy wracaliśmy.
- Nie mów tak nawet. Nie możesz...
- Ale czysto teoretycznie - zachęcałeś.
- Jeśli by Cię zabrakło, co się oczywiście nie stanie, załamałabym się. Płakała całymi nocami, a za dnia udawała, że wszystko jest w porządku, aby ułatwić to innym - wyznałam szczerze.
- Takiej odpowiedzi się spodziewałem - wyszeptałeś - Właśnie dlatego muszę wygrać. Muszę być przy Tobie...
- Kocham Cię - przytuliłam Cię z całych sił, jakbyś miała zaraz zniknąć.
- Ja Ciebie też, nawet nie wiesz, jak bardzo...

Tydzień później leżałeś na OIOM w bardzo ciężkim stanie, a ja skulona siedziałam przed wejściem na oddział. Lekarze próbowali mnie uspokoić, pocieszyć, ale ja nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego to Nas spotkało. Przecież było już tak dobrze, mieliśmy nadzieję. Byliśmy przekonani, że się uda. Teraz nie wiem nic. Co się takiego stało? Przeżuty, nikt się nie spodziewał...

W niektórych przypadkach pomóc nam może jedynie cud...

Minęło kilka kolejnych dni. Jesteś nieprzytomny, a lekarze nie maja dobrych wieści. Widzą nadzieję, ale ona z dnia na dzień coraz bardziej osłabia swe siły. Miłość pomaga trwać, nie wygrać z chorobą. Nastawienie wzmacnia nadzieję i uśmiech, nie wygna choroby z organizmu. Mimo wszystko wiedziałam, że Bóg Nas nie opuścił. Wciąż wspiera Nas i podtrzymuje na duchu.
Wciąż wierzyłam.
Wracałam tu choć nie mogłam do Ciebie wejść, spoglądałam przez szklane drzwi na Twoją bladą skórę, suche usta i sypiące się na poduszkę loki.
- Bez nich wciąż jesteś piękny - wyszeptałam przykładając drżącą dłoń do szkła, gdy słona łza płynęła wzdłuż mojego policzka - Wciąż jesteś piękny, dla mnie zawsze będziesz, kochanie... 
Usiadłam na plastikowym krześle z podkulonymi nogami. Tak samo siedziałeś, gdy mówiłeś mi o chorobie. Teraz muszę sobie radzić sama. Nie dam rady, wiesz o tym. Wróć, kochanie, błagam wróć...
- Budzi się! - krzyknęła pielęgniarka i wbiegła do Twojego pokoju. 
Nadzieja się opłaciła, tygodnie spędzone w murach tego szpitala też. Bóg jeszcze Cię nie odbiera.
- Teraz damy radę - wyszeptałam podchodząc ponownie do Twoich drzwi. Szmaragdowe tęczówki wyjrzały zza cienkich powiek spoglądając zagubionym wzrokiem wokół, aż natrafiły na mnie. Znów płakałam, już nie wiem, który raz podczas ostatnich dni. Tym razem ze szczęścia, ponieważ Twoje usta ułożyły się w uśmiechu i wyszeptałeś krótkie "Kocham Cię".

                         ...Dziękuję


Lena x

wtorek, 16 lipca 2013

Louis

Imagin miał być dużo wcześniej i o Liamie, ale po prostu... nie mogę nic napisać. W końcu pękłam i musiałam coś napisać, nie wytrzymałam. Powstał taki luźny imagin o Louis'm. W gruncie rzeczy w połowie opisuje którąś z moich wolnych sobót i towarzyszące mi tego dnia myśli :)
Postaram się napisać o Li w najbliższym czasie, ale gdyby mi się nie udało, proszę wybaczcie - coś mnie ogromnie blokuje, próbuję rozgryźć co.
Następny imagin będzie z Harry'm.
Co do samego imaginu - jak zwykle nie uważam go za coś genialnego, czy choćby dobrego. Osobiście to w choćby najmniejszym calu mi się nie podoba, ale nie mogę już patrzeć na datę dodania ostatniego postu. No cóż, ocena należy do Was.
Życzę miłego czytania ♥
_______________________________________________________

Pochylałem się ostrożnie nad jej delikatną twarzą. Wydawała się taka krucha i bezbronna podczas snu... Odgarnąłem zbłąkany kosmyk opadający jej na lekko opaloną skórę, na co zmarszczyła uroczo nosek.  Obserwowałem średniej długości rzęsy, które oplatały jasne powieki, te zaś skrywały oczy koloru nieba. Mojego osobistego nieba. Dalej znajdował się stosunkowo mały, kształtny nosek tak bardzo wyczulony na zapach morza, róż i słodkich pomarańczy. Usta w dość oryginalnym kształcie były cudownie rozchylone, tak idealnie różowe... Zatonąłem nosem w słodko wijących się po poduszce włosach. "Mięta..." Ten cudowny, miętowy zapach rozwiał się po moim umyśle. Przejechałem opuszką palca po policzku mojej muzy, przyciskając usta do kasztanowych włosów.
- Lou...
Zaskoczony odsunąłem się od splątanych kosmyków, ale cienka osłonka wciąż chowała moje niebo przed jasnymi promieniami słońca.
- Louis...
Jak cudownie byłoby spić z tych usteczek tą niebiańską delikatność... Przejechałem palcem po obojczyku mojego aniołka, wiodąc nim przez szyję i zatrzymując się na policzku. "Jak aksamit" Westchnąłem ciężko odganiając od siebie ciążące mi myśli "Zanim zrobię coś głupiego" Wpatrywałem się w dziewczynę dłuższy czas, aż w pewnym momencie powieki odsłoniły mi ocean, w którym natychmiast się zatopiłem. Nasze twarze były blisko, czułem doskonale spojrzenie przeszywające mnie na wskroś mimo swoich zaspanych iskierek. Popychany przez nagłą odwagę zbliżyłem się do jej twarzy o jeszcze kilka centymetrów, już prawie smakowałem malinowego różu jej ust, gdy gwałtownie ruszyłem głową i dosięgnąłem jedynie jej policzka. Bańka rozkosznego rozmarzenia pękła w chwili mojego tchórzostwa. W akcie paniki podniosłem się z łóżka i skierowałem do drzwi rzucając pośpieszne, automatyczne "Zaraz śniadanie będzie gotowe"

W ręczniku owiniętym szczelnie wokół ciała stałam przed lustrem szczotkując zęby. Sięgnęłam po szczotkę do włosów, próbując rozczesać mokre kołtuny, gdy rozbiegł się głośny dźwięk walenia w drzwi.
- [T.I], muszę siusiu, błagam wpuść! - krzyknął błagalnie Niall. Przekręciłam klucz w zamku, a Irlandczyk natychmiastowo wbiegł do środka, podchodząc do toalety. Za nim do pomieszczenia wpadł obdarzony lokami chłopak.
- A Ty, czego tu szukasz, Loczek? - zapytałam unosząc brew i przyjaźnie się uśmiechając.
- Popatrzeć - uśmiechnął się uroczo, na co moja brew powędrowała jeszcze wyżej - Ale głównie to zamierzałem wziąć prysznic - zachichotał zbliżając się do wspomnianego przedmiotu. Stanął przed nim i zaczął ściągać spodnie. Szybko odwróciłam wzrok. Niall przystanął obok mnie wyjmując z szafki nad zlewem golarkę. Jak na zawołanie oba krany wypuściły wodę w tym samym momencie, na co zaśmiałam się krótko. Jakby trzy osoby w jednej łazience nie wystarczało, Louis wyłonił się zza drzwi, rozglądając się wokoło.
- Co Wy... - nie dokończył, bo ze strony kabiny doszedł nas śpiew Harry'ego; zaś Blondyn mamrotał pod nosem jeszcze inną melodię. Tomlinson podszedł do mnie, kładąc ręce na moich biodrach, gdy wyszeptał:
- Pomóc Ci? - po czym wyjął delikatnie szczotkę z moich dłoni i zaczął rozczesywać moje skołtunione kosmyki. Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna i oddałam rozmowie z Niallem. Po kilku minutach blondyn opuścił pomieszczenie, a czyściutki Harry wyszedł z kabiny. Automatycznie zamknęłam oczy, na co zachichotał. W końcu opuścił łazienkę zostawiając mnie z Louis'm.
- Co dziś robicie? - zapytałam wpatrując się w niego za pomocą lustra.
- Mamy dzień wolny - odpowiedział wciąż skupiony na moich włosach z koniuszkiem języka zakleszczonym w kąciku warg. Jak oczarowana wpatrywałam się w ruchy jego dłoni, na tyle powolne, aby przypadkiem nie spowodować bólu zbyt mocnym ciągnięciem. Był taki uroczy i kochany... - No, gotowe! Wysuszyć? - mrugnął do mnie, ale zaraz po tym z dołu dało się słyszeć przerażone krzyki - Sprawdzę co tam się dzieje... - cmoknął mnie w szyję i niechętnie  odszedł. 
- Zaraz do Was dołączę! - zawołam za nim i wróciłam myślami do przerwanych czynności.


***

W pełni ubrana zbiegłam po schodach i zastałam w kuchni to, czego się spodziewałam. Jedzenia walało się po całym blacie, a chłopcy nic sobie z tego nie robiąc, zasiedli przy stole.
- Chcesz jajeczniczki? - Louis uśmiechnął się i poderwał z miejsca, chwycił patelnię i niezdarnym ruchem nałożył jajka na talerz. Zaśmiałam się z jego poczynań, a on jedynie wyszczerzył ząbki w moim kierunku. Usiadłam pomiędzy Liamem, a Zaynem, ale Lou-Lou przesunął jednego z nich i wcisnął się na miejsce obok mnie - Smacznego!
- Smacznego - wymamrotaliśmy wszyscy, rzucając sobie znaczące spojrzenia "Coś z nim dzisiaj nie tak, gorzej niż zazwyczaj..."
Po śniadaniu chłopcy postanowili zrobić ognisko. Rzucili się razem do drzwi krzycząc, że idę po potrzebne produkty i, że zjedzą obiad na mieście. Przed wyjściem Louis wrócił się i przytulił mamrocząc coś pod nosem, ostatni raz ucałował mój policzek i wyszedł ze resztą. Wzruszyłam ramionami i oparłam głowę na stole. Co się właściwie dziś wydarzyło? Tomlinson zawsze był przylepą ale dziś jakoś szczególnie, cały czas kręci się wokół mnie i przytula.Rano próbował mnie pocałować, a jedyne o czym teraz mogę myśleć, to dlaczego tego nie zrobił? Przecież nawet ja widzę, że zachowuje się jak zakochany szczeniaczek. Zawsze pokazuje mi, że jestem ważna, jak można tego nie zauważyć. Zastanawiam się tylko, dlaczego nic z tym nie robi... Jestem taka straszna? Zaśmiałam się do własnych myśli. To nie wiarygodne, jak taki niepoważny facet może być nieśmiały...
Aby odciągnąć się od rozmyślań wzięłam się za sprzątanie. Na pierwszy ogień wzięłam kuchnię...
Posprzątałam rozrzucone po domu ubrania, poskładałam i zaniosłam do pokojów chłopaków ich własności, postanawiając zrobić dziś dzień dobroci dla zwierząt dodatkowo ułożyłam im je w szafach. Dalej poszło szybciej i sprawniej, ale i tak po trzech godzinach padłam na kanapę całkowicie wymęczona. Chwyciłam książkę z zamiarem jej dokończenia i oddałam się lekturze, gdy Gideon wyjaśniał Gwendolyn, że jest nieśmiertelna*, usłyszałam warkot silnika. Pisk oznajmił mi, że chłopcy wrócili, a brak dobijania do drzwi - że skierowali się do ogrodu. Po chwili ciche skrzypnięcie wyrwało mnie ze świata, gdzie czas nie jest ograniczeniem, a jednocześnie nosi tytuł zabójcy*, nie unosząc wzroku znad literek wsłuchiwałam się w kroki. Były zbyt spokojne nawet jak na Zayn'a.
- Ej!- burknęłam oburzona, gdy czyjaś dłoń zabrała mi książkę.


Z książką w ręce uciekłem na drugi koniec pokoju, pobiegła za mną niczym lwica, broniąca swojego dziecka. Uniosłem dłoń w której trzymałem zdobycz, wysoko w górę. Pomimo mojego niskiego wzrostu, nadal nie mogła jej sięgnąć. Była do prawdy malutka. Znów przemieściłem się w okolice kanapy, ale tym razem na nią wskoczyłem. Zacząłem chichotać jak opętany, przyglądając się zmaganiom mojej przyjaciółki, była tak słodko ciamajdowata! W końcu fuknęła obrażona i splatając ręce na piersi oraz wydymają wargi ułożyła się na sofie, perfidnie omijając mnie wzrokiem. Chwilę jej się przyglądałem, a uśmiech na mojej twarzy stopniowo zmieniał się w grymas.
- Mogłabyś mnie poprzytulać, zamiast czytać te szmiradła! - rzuciłem książką w jej stronę, uważając, aby dziewczynie nic się nie stało, po czym osunąłem się na kolana. Czułem, jak moje oczy zachodzą mglą smutku. Spuściłem głowę, zdając sobie sprawę, jak bardzo dziecinnie się zachowywałem. Ale na prawdę potrzebuję dziś więcej uwagi z jej strony, niż zazwyczaj. Usłyszałem jakieś szuranie z prawej strony i już po chwili tuliłem się do drobnego ciałka przyjaciółki. Wtuliłem twarz w zagłębienie jej łabędziej szyjki* i napawałem się słodkim zapachem dziewczyny. Czułem, jak smukłe palce przeczesują moje, potargane wcześniejszym pościgiem, włosy.
- Co się stało? - zapytała cicho.
- Nic, po prostu... - zawahałem się - Ja po prostu...
- No już, spokojnie. Cały dzień jesteś jakiś dziwny, no wiesz, tulisz się cały czas - zachichotała.
- Oj tam, po prostu jesteś mięciutka - wymruczałem.
- Więc co się dzieje, misiu?
- Bo widzisz, rano jak byłem Cię obudzić, to tak jakby... Prawię Cię, no. I czuję, jakby..
- Idziecie? - do pokoju wpadł Niall - Już zaczynamy!
- Jasne, już idziemy - wyswobodziłem się z ukochanych objęć i uciekłem za blondynem do ogrodu. Jestem tchórzem. Miałem cudowną okazję do powiedzenia jej co czuję, do pocałowania jej, ale nie, bo Horan zawsze musi się wpychać! Burknąłem pod nosem.
- Co jest, LouLou?- zapytał troskliwie przyjaciel.. Jak tu się na niego gniewać?
- Jestem do niczego - wzruszyłem ramionami.
- Po prostu martwisz się, obawiasz reakcji. To nie jest tchórzostwo, to człowieczeństwo. Zbierz w sobie siłę i nie myśl - poklepał mnie po ramieniu i wcisnął do ręki kijek z kiełbaską. Posłałem mu wdzięczny uśmiech i rozsiadłem się przy ognisku wpatrując się w drzwi tarasowe, skąd wychodziła moja osobista definicja miłości...

*Podkład, znowu :)*

Siedziała obok Zayna śmiejąc się z jego opowieści, drugie miejsce przy jej boku zajmował Harry co chwile łaskocząc dziewczynę po szyi. Uśmiechnąłem się na ten widok, najważniejsze osoby w moim życiu zdawały się beztrosko cieszyć wolnością. Długie, lekko kręcone włosy rozwiewał delikatny, wieczorny wiatr, morskie oczy błyszczały iskierkami odbijającymi się od ogniska, a okryte ciepłą bluzą Nialla ramiona drżały od śmiechu. Do mojej świadomości wtargnęła myśl, że gdy wyznam jej swoją miłość będę miał prawo otulać ją własnymi ramionami, co i tak robię. Mój uśmiech się poszerzył, gdy zdałem sobie sprawę, że zachowujemy się jak małżeństwo, jak to dumnie ujmował Liam. Może kiedyś będzie mówił, że nie możemy się od siebie oderwać, pomimo tylu lat po ślubie? Zatraciłem się w zapamiętywaniu tych idealnie wykrojonych ust. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo perfekcyjna jesteś. Niall zaczął brzdąkać na gitarze, a Harry gonił moją miłość, która zabrała mu ostatniego cukierka. Podniosłem się i podbiegłem, aby złapać ją od tyłu. Wiła się w moim uścisku ściskając z całą siłą słodkości i śmiejąc się do utraty tchu. Zakołysałem się z brunetką w moich ramionach.
- I co teraz zrobisz, rozrabiako?
- Puszczaj, puszczaj! - wierzgała nogami.
- Za buziaka - zachichotałem i wskazałem usta szepcząc: O tutaj - okręciłem ją w moich ramionach i spojrzałem w oczy. Ta głębia błękitu zawsze mnie porażała. Zbliżyłem się do jej różowych ust i przycisnąłem swoje wargi. To było zaledwie muśnięcie, które zamieniło się w serię delikatnych cmoknięć. Chciałem, aby ta chwila została w naszej pamięci na zawsze Pierwszy pocałunek... Ten tęsknie oczekiwany. Wplotłem palce w kosmyki, które rano osobiście rozczesywałem, ta myśl w zadziwiający sposób dodała mi odwagi. Rozchyliłem usta pogłębiając pocałunek, który oddała z równym zaangażowaniem. Delikatne dłonie oplotły mnie w pasie, gdy przeżywałem najpiękniejszą chwilę mojego życia...


* Wszystkie trzy wyróżnienia odnoszą się do serii książek "Trylogia Czasu", której jestem fanką :)