Postaram się napisać o Li w najbliższym czasie, ale gdyby mi się nie udało, proszę wybaczcie - coś mnie ogromnie blokuje, próbuję rozgryźć co.
Następny imagin będzie z Harry'm.
Co do samego imaginu - jak zwykle nie uważam go za coś genialnego, czy choćby dobrego. Osobiście to w choćby najmniejszym calu mi się nie podoba, ale nie mogę już patrzeć na datę dodania ostatniego postu. No cóż, ocena należy do Was.
Życzę miłego czytania ♥
_______________________________________________________
- Lou...
Zaskoczony odsunąłem się od splątanych kosmyków, ale cienka osłonka wciąż chowała moje niebo przed jasnymi promieniami słońca.
- Louis...
Jak cudownie byłoby spić z tych usteczek tą niebiańską delikatność... Przejechałem palcem po obojczyku mojego aniołka, wiodąc nim przez szyję i zatrzymując się na policzku. "Jak aksamit" Westchnąłem ciężko odganiając od siebie ciążące mi myśli "Zanim zrobię coś głupiego" Wpatrywałem się w dziewczynę dłuższy czas, aż w pewnym momencie powieki odsłoniły mi ocean, w którym natychmiast się zatopiłem. Nasze twarze były blisko, czułem doskonale spojrzenie przeszywające mnie na wskroś mimo swoich zaspanych iskierek. Popychany przez nagłą odwagę zbliżyłem się do jej twarzy o jeszcze kilka centymetrów, już prawie smakowałem malinowego różu jej ust, gdy gwałtownie ruszyłem głową i dosięgnąłem jedynie jej policzka. Bańka rozkosznego rozmarzenia pękła w chwili mojego tchórzostwa. W akcie paniki podniosłem się z łóżka i skierowałem do drzwi rzucając pośpieszne, automatyczne "Zaraz śniadanie będzie gotowe"
W ręczniku owiniętym szczelnie wokół ciała stałam przed lustrem szczotkując zęby. Sięgnęłam po szczotkę do włosów, próbując rozczesać mokre kołtuny, gdy rozbiegł się głośny dźwięk walenia w drzwi.
- [T.I], muszę siusiu, błagam wpuść! - krzyknął błagalnie Niall. Przekręciłam klucz w zamku, a Irlandczyk natychmiastowo wbiegł do środka, podchodząc do toalety. Za nim do pomieszczenia wpadł obdarzony lokami chłopak.
- A Ty, czego tu szukasz, Loczek? - zapytałam unosząc brew i przyjaźnie się uśmiechając.
- Popatrzeć - uśmiechnął się uroczo, na co moja brew powędrowała jeszcze wyżej - Ale głównie to zamierzałem wziąć prysznic - zachichotał zbliżając się do wspomnianego przedmiotu. Stanął przed nim i zaczął ściągać spodnie. Szybko odwróciłam wzrok. Niall przystanął obok mnie wyjmując z szafki nad zlewem golarkę. Jak na zawołanie oba krany wypuściły wodę w tym samym momencie, na co zaśmiałam się krótko. Jakby trzy osoby w jednej łazience nie wystarczało, Louis wyłonił się zza drzwi, rozglądając się wokoło.
- Co Wy... - nie dokończył, bo ze strony kabiny doszedł nas śpiew Harry'ego; zaś Blondyn mamrotał pod nosem jeszcze inną melodię. Tomlinson podszedł do mnie, kładąc ręce na moich biodrach, gdy wyszeptał:
- Pomóc Ci? - po czym wyjął delikatnie szczotkę z moich dłoni i zaczął rozczesywać moje skołtunione kosmyki. Uśmiechnęłam się do niego wdzięczna i oddałam rozmowie z Niallem. Po kilku minutach blondyn opuścił pomieszczenie, a czyściutki Harry wyszedł z kabiny. Automatycznie zamknęłam oczy, na co zachichotał. W końcu opuścił łazienkę zostawiając mnie z Louis'm.
- Co dziś robicie? - zapytałam wpatrując się w niego za pomocą lustra.
- Mamy dzień wolny - odpowiedział wciąż skupiony na moich włosach z koniuszkiem języka zakleszczonym w kąciku warg. Jak oczarowana wpatrywałam się w ruchy jego dłoni, na tyle powolne, aby przypadkiem nie spowodować bólu zbyt mocnym ciągnięciem. Był taki uroczy i kochany... - No, gotowe! Wysuszyć? - mrugnął do mnie, ale zaraz po tym z dołu dało się słyszeć przerażone krzyki - Sprawdzę co tam się dzieje... - cmoknął mnie w szyję i niechętnie odszedł.
- Zaraz do Was dołączę! - zawołam za nim i wróciłam myślami do przerwanych czynności.
- Co dziś robicie? - zapytałam wpatrując się w niego za pomocą lustra.
- Mamy dzień wolny - odpowiedział wciąż skupiony na moich włosach z koniuszkiem języka zakleszczonym w kąciku warg. Jak oczarowana wpatrywałam się w ruchy jego dłoni, na tyle powolne, aby przypadkiem nie spowodować bólu zbyt mocnym ciągnięciem. Był taki uroczy i kochany... - No, gotowe! Wysuszyć? - mrugnął do mnie, ale zaraz po tym z dołu dało się słyszeć przerażone krzyki - Sprawdzę co tam się dzieje... - cmoknął mnie w szyję i niechętnie odszedł.
- Zaraz do Was dołączę! - zawołam za nim i wróciłam myślami do przerwanych czynności.
***
W pełni ubrana zbiegłam po schodach i zastałam w kuchni to, czego się spodziewałam. Jedzenia walało się po całym blacie, a chłopcy nic sobie z tego nie robiąc, zasiedli przy stole.
- Chcesz jajeczniczki? - Louis uśmiechnął się i poderwał z miejsca, chwycił patelnię i niezdarnym ruchem nałożył jajka na talerz. Zaśmiałam się z jego poczynań, a on jedynie wyszczerzył ząbki w moim kierunku. Usiadłam pomiędzy Liamem, a Zaynem, ale Lou-Lou przesunął jednego z nich i wcisnął się na miejsce obok mnie - Smacznego!
- Smacznego - wymamrotaliśmy wszyscy, rzucając sobie znaczące spojrzenia "Coś z nim dzisiaj nie tak, gorzej niż zazwyczaj..."
Po śniadaniu chłopcy postanowili zrobić ognisko. Rzucili się razem do drzwi krzycząc, że idę po potrzebne produkty i, że zjedzą obiad na mieście. Przed wyjściem Louis wrócił się i przytulił mamrocząc coś pod nosem, ostatni raz ucałował mój policzek i wyszedł ze resztą. Wzruszyłam ramionami i oparłam głowę na stole. Co się właściwie dziś wydarzyło? Tomlinson zawsze był przylepą ale dziś jakoś szczególnie, cały czas kręci się wokół mnie i przytula.Rano próbował mnie pocałować, a jedyne o czym teraz mogę myśleć, to dlaczego tego nie zrobił? Przecież nawet ja widzę, że zachowuje się jak zakochany szczeniaczek. Zawsze pokazuje mi, że jestem ważna, jak można tego nie zauważyć. Zastanawiam się tylko, dlaczego nic z tym nie robi... Jestem taka straszna? Zaśmiałam się do własnych myśli. To nie wiarygodne, jak taki niepoważny facet może być nieśmiały...
Aby odciągnąć się od rozmyślań wzięłam się za sprzątanie. Na pierwszy ogień wzięłam kuchnię...
Aby odciągnąć się od rozmyślań wzięłam się za sprzątanie. Na pierwszy ogień wzięłam kuchnię...
Posprzątałam rozrzucone po domu ubrania, poskładałam i zaniosłam do pokojów chłopaków ich własności, postanawiając zrobić dziś dzień dobroci dla zwierząt dodatkowo ułożyłam im je w szafach. Dalej poszło szybciej i sprawniej, ale i tak po trzech godzinach padłam na kanapę całkowicie wymęczona. Chwyciłam książkę z zamiarem jej dokończenia i oddałam się lekturze, gdy Gideon wyjaśniał Gwendolyn, że jest nieśmiertelna*, usłyszałam warkot silnika. Pisk oznajmił mi, że chłopcy wrócili, a brak dobijania do drzwi - że skierowali się do ogrodu. Po chwili ciche skrzypnięcie wyrwało mnie ze świata, gdzie czas nie jest ograniczeniem, a jednocześnie nosi tytuł zabójcy*, nie unosząc wzroku znad literek wsłuchiwałam się w kroki. Były zbyt spokojne nawet jak na Zayn'a.
- Ej!- burknęłam oburzona, gdy czyjaś dłoń zabrała mi książkę.
Z książką w ręce uciekłem na drugi koniec pokoju, pobiegła za mną niczym lwica, broniąca swojego dziecka. Uniosłem dłoń w której trzymałem zdobycz, wysoko w górę. Pomimo mojego niskiego wzrostu, nadal nie mogła jej sięgnąć. Była do prawdy malutka. Znów przemieściłem się w okolice kanapy, ale tym razem na nią wskoczyłem. Zacząłem chichotać jak opętany, przyglądając się zmaganiom mojej przyjaciółki, była tak słodko ciamajdowata! W końcu fuknęła obrażona i splatając ręce na piersi oraz wydymają wargi ułożyła się na sofie, perfidnie omijając mnie wzrokiem. Chwilę jej się przyglądałem, a uśmiech na mojej twarzy stopniowo zmieniał się w grymas.
- Mogłabyś mnie poprzytulać, zamiast czytać te szmiradła! - rzuciłem książką w jej stronę, uważając, aby dziewczynie nic się nie stało, po czym osunąłem się na kolana. Czułem, jak moje oczy zachodzą mglą smutku. Spuściłem głowę, zdając sobie sprawę, jak bardzo dziecinnie się zachowywałem. Ale na prawdę potrzebuję dziś więcej uwagi z jej strony, niż zazwyczaj. Usłyszałem jakieś szuranie z prawej strony i już po chwili tuliłem się do drobnego ciałka przyjaciółki. Wtuliłem twarz w zagłębienie jej łabędziej szyjki* i napawałem się słodkim zapachem dziewczyny. Czułem, jak smukłe palce przeczesują moje, potargane wcześniejszym pościgiem, włosy.
- Co się stało? - zapytała cicho.
- Nic, po prostu... - zawahałem się - Ja po prostu...
- No już, spokojnie. Cały dzień jesteś jakiś dziwny, no wiesz, tulisz się cały czas - zachichotała.
- Oj tam, po prostu jesteś mięciutka - wymruczałem.
- Więc co się dzieje, misiu?
- Bo widzisz, rano jak byłem Cię obudzić, to tak jakby... Prawię Cię, no. I czuję, jakby..
- Idziecie? - do pokoju wpadł Niall - Już zaczynamy!
- Jasne, już idziemy - wyswobodziłem się z ukochanych objęć i uciekłem za blondynem do ogrodu. Jestem tchórzem. Miałem cudowną okazję do powiedzenia jej co czuję, do pocałowania jej, ale nie, bo Horan zawsze musi się wpychać! Burknąłem pod nosem.
- Co jest, LouLou?- zapytał troskliwie przyjaciel.. Jak tu się na niego gniewać?
- Jestem do niczego - wzruszyłem ramionami.
- Po prostu martwisz się, obawiasz reakcji. To nie jest tchórzostwo, to człowieczeństwo. Zbierz w sobie siłę i nie myśl - poklepał mnie po ramieniu i wcisnął do ręki kijek z kiełbaską. Posłałem mu wdzięczny uśmiech i rozsiadłem się przy ognisku wpatrując się w drzwi tarasowe, skąd wychodziła moja osobista definicja miłości...
- Co się stało? - zapytała cicho.
- Nic, po prostu... - zawahałem się - Ja po prostu...
- No już, spokojnie. Cały dzień jesteś jakiś dziwny, no wiesz, tulisz się cały czas - zachichotała.
- Oj tam, po prostu jesteś mięciutka - wymruczałem.
- Więc co się dzieje, misiu?
- Bo widzisz, rano jak byłem Cię obudzić, to tak jakby... Prawię Cię, no. I czuję, jakby..
- Idziecie? - do pokoju wpadł Niall - Już zaczynamy!
- Jasne, już idziemy - wyswobodziłem się z ukochanych objęć i uciekłem za blondynem do ogrodu. Jestem tchórzem. Miałem cudowną okazję do powiedzenia jej co czuję, do pocałowania jej, ale nie, bo Horan zawsze musi się wpychać! Burknąłem pod nosem.
- Co jest, LouLou?- zapytał troskliwie przyjaciel.. Jak tu się na niego gniewać?
- Jestem do niczego - wzruszyłem ramionami.
- Po prostu martwisz się, obawiasz reakcji. To nie jest tchórzostwo, to człowieczeństwo. Zbierz w sobie siłę i nie myśl - poklepał mnie po ramieniu i wcisnął do ręki kijek z kiełbaską. Posłałem mu wdzięczny uśmiech i rozsiadłem się przy ognisku wpatrując się w drzwi tarasowe, skąd wychodziła moja osobista definicja miłości...
*Podkład, znowu :)*
Siedziała obok Zayna śmiejąc się z jego opowieści, drugie miejsce przy jej boku zajmował Harry co chwile łaskocząc dziewczynę po szyi. Uśmiechnąłem się na ten widok, najważniejsze osoby w moim życiu zdawały się beztrosko cieszyć wolnością. Długie, lekko kręcone włosy rozwiewał delikatny, wieczorny wiatr, morskie oczy błyszczały iskierkami odbijającymi się od ogniska, a okryte ciepłą bluzą Nialla ramiona drżały od śmiechu. Do mojej świadomości wtargnęła myśl, że gdy wyznam jej swoją miłość będę miał prawo otulać ją własnymi ramionami, co i tak robię. Mój uśmiech się poszerzył, gdy zdałem sobie sprawę, że zachowujemy się jak małżeństwo, jak to dumnie ujmował Liam. Może kiedyś będzie mówił, że nie możemy się od siebie oderwać, pomimo tylu lat po ślubie? Zatraciłem się w zapamiętywaniu tych idealnie wykrojonych ust. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo perfekcyjna jesteś. Niall zaczął brzdąkać na gitarze, a Harry gonił moją miłość, która zabrała mu ostatniego cukierka. Podniosłem się i podbiegłem, aby złapać ją od tyłu. Wiła się w moim uścisku ściskając z całą siłą słodkości i śmiejąc się do utraty tchu. Zakołysałem się z brunetką w moich ramionach.
- I co teraz zrobisz, rozrabiako?
- Puszczaj, puszczaj! - wierzgała nogami.
- Za buziaka - zachichotałem i wskazałem usta szepcząc: O tutaj - okręciłem ją w moich ramionach i spojrzałem w oczy. Ta głębia błękitu zawsze mnie porażała. Zbliżyłem się do jej różowych ust i przycisnąłem swoje wargi. To było zaledwie muśnięcie, które zamieniło się w serię delikatnych cmoknięć. Chciałem, aby ta chwila została w naszej pamięci na zawsze Pierwszy pocałunek... Ten tęsknie oczekiwany. Wplotłem palce w kosmyki, które rano osobiście rozczesywałem, ta myśl w zadziwiający sposób dodała mi odwagi. Rozchyliłem usta pogłębiając pocałunek, który oddała z równym zaangażowaniem. Delikatne dłonie oplotły mnie w pasie, gdy przeżywałem najpiękniejszą chwilę mojego życia...
* Wszystkie trzy wyróżnienia odnoszą się do serii książek "Trylogia Czasu", której jestem fanką :)
2 część plizz :*
OdpowiedzUsuńOMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG POPŁAKAŁAM SIĘ UŚMIECHAJĄC SIĘ JAK GŁUPIA DO EKRANU MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MG OMG OMG OMG OMG OMG OMG KOCHAM CIE! TAK BARDZO CZEKAŁAM AŻ ZACZNIESZ PISAĆ! xx
OdpowiedzUsuńTeż na to czekałam... Kocham Cię, skrzacie ♥
Usuń