sobota, 9 marca 2013

Niall

Imagin dedykuję wspaniałej Natalii ( )♥ Mam nadzieję, że choć odrobinkę spodobają Ci się te moje bazgroły. Wiem, że długo go pisałam, ale w końcu coś się odblokowało i jest! :D
_________________________________________________

Obserwowałem ludzi gnanych przez czas w tym pełnym  życia mieście. Londyn zawsze kojarzył mi się z wiecznym pośpiechem. Sam nawet żyłem jego rytmem - wiecznie zabiegany z wieloma sprawami na głowie. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie dostrzegam tego, co w życiu najcenniejsze. Czekałem na efekt końcowy moich działań, zamiast cieszyć się z postępów, nawet tych najmniejszych. Zagubiłem się w tym wyścigu, dopiero teraz zwolniłem i wziąłem oddech. Tylko trochę za późno... Spacerując tak dobrze znanymi mi ulicami zacząłem zauważać ich piękno. Tylko, że teraz nie potrafię się nim cieszyć...
- Dziękuję, mamusiu - usłyszałem z drugiej strony ulicy. Rozejrzałem się zaciekawiony,  a mój wzrok odnalazł małą dziewczynkę tulącą się do swojej mamy "To zadziwiające, że przyczyną tak wielkiej radości może być zwykły pluszowy miś" - pomyślałem zatrzymując wzrok na wypchanym pluszaku. Może ja też powinienem cieszyć się z takich drobnostek? Może byłoby mi łatwiej?
Rozejrzałem się ponownie, szukając wzrokiem czegoś, co chodź na chwilę odciągnęłoby moje myśli od raniącego mnie tematu. Wszędzie zakochane pary, szczęśliwi rodzice, staruszkowie... Niby wszyscy tacy sami, niczym się nie różniący, a jednak każdy z nich ma swoją historię. Niektórzy pewnie wiedli beztroskie życie, inni wypełnione po brzegi problemami. Ale są tu, chodzą po tej ziemi nic sobie nie robiąc z trudności na drodze zwanej życiem. Inni zaś cierpią w zaciszu własnego umysłu, nie wypuszczają na światło dzienne swoich zmartwień wierząc, że dadzą sobie radę sami. Niektórzy chcą cofnąć czas... Tak jak ja w tym momencie. Niestety dopóki nie wynajdą wehikułu czasu pozostaje mi cierpieć i użalać się nad sobą, lub wziąć się w garść i naprawić, to co tak doskonale zrujnowałem. Tak, to była zbrodnia doskonała. To było trzy tygodnie temu... "Powinieneś już zapomnieć" - powiecie, ale takich rzeczy się nie zapomina, takich rzeczy się nie wybacza. Nawet samemu sobie. Przede wszystkim samemu sobie... To niesprawiedliwe, że budujemy coś tak długo, a potem jednym ruchem niszczymy. Ja zniszczyłem wszystko...
"
-Niall, Ty mnie olewasz! Przychodzisz do domu, to tylko "daj mi jeść", "jestem zmęczony" albo "pogadamy jutro, idę spać"! Niszczysz to, co budowaliśmy przez ponad dwa lata! Mówiłeś, że jak się do Ciebie wprowadzę, to będziemy mieli dla siebie więcej czasu, a jest wręcz na odwrót! Może lepiej było, gdy mieszkaliśmy osobno, gdy tęskniłeś! Nie dostrzegasz tego, co w życiu ważne, dążysz do ogromów, zapominając o drobnostkach... - krzyczała i szeptała na zmianę, a po jej twarzy ciekły łzy.
- Przesadzasz! Mam pracę, musisz to zrozumieć!
- Też mam pracę, ale Cię nie zaniedbuję - zripostowała spokojnym głosem, a mnie ścisnęło serce. Czy naprawdę tak postępuję? Czy ranię ją? Czy ją zaniedbuję?
- [T.I.]...
- Słucham? Masz mi coś do powiedzenia czy już mogę iść pakować walizki? - spojrzałem na nią zszokowany, a moje oczy na pewno przypomniały dwa okrągłe spodki.
- Nie zrobisz tego...- wyszeptałem z zaszklonymi oczami.
- Dlaczego? Nie będzie Ci miał kto gotować? Nie będziesz miał kozła ofiarnego, gdy po ciężkim dniu w pracy będziesz chciał się wyżyć?
- Ja..- zamilkłem nie wiedząc co powiedzieć.
- Nie masz nic do powiedzenia? Wiedziałam, idę się pakować - odwróciła się na pięcie i weszła po schodach na górę, wciąż płakała. Zsunąłem się po ścianie i opadłem na podłogę. Ukryta między kolanami twarz była czerwona i mokra od łez... Ale przecież tak jej nie zatrzymam. "
- Bip bip! - zatrąbił samochód wyrywając mnie z krainy bolesnych wspomnień. Co zrobiłem później? Nic. Płakałem słyszą obok siebie odgłosy kółek od walizki, trzask drzwi i uruchamianie silnika - no przechodzi pan czy nie?!- przebiegłem na drugą stronę ulicy i wpadłem na drobną dziewczynę.
- [T.I.]? - zapytałem nie dowierzając własnym oczom.
- Już mnie nie poznajesz? - fuknęła, lecz z jej oczu poleciały łzy.
- Kochanie... - wymsknęło mi się.
- Wiesz kiedy ostatnio tak do mnie powiedziałeś? - próbowałem w swoich myślach znaleźć kopię ów zdarzenia ale chyba było zbyt odległe... - Kilka tygodni po mojej wprowadzce do Ciebie, a następne półtorej miesiąca czułam się jak kucharka! - wykrzyczała zaciskając pięści.
- Uderz mnie - spojrzała na mnie zaskoczona - Zrób dla mnie ostatnią rzecz i mnie uderz. Ślad będzie mi przypominał rany, jakie pozostawiłem na Twoim sercu, pokaże mi, jak bardzo Cię raniłem.
- Nie zrobię tego.
- Dlaczego? - teraz to ja byłem zaskoczony.
- Bo z tego co widzę nie robiłeś tego świadomie.
- Ale mimo wszystko robiłem - spuściłem głowę - Brakuje mi Ciebie. Każdego dnia coraz bardziej. Z dnia na dzień coraz bardziej tęsknię za Twoim zapachem, za gładzeniem Twoich włosów, za Twoimi rękami na mojej twarzy, za Twoimi ustami na moich, za tym całym "Niall, idioto, ogarnij się, bo schizy dostanę!"- zaśmialiśmy się przez łzy.
- Kocham Cię, Niall.
- Kocham Cię, [T.I.], już nigdy nie będziesz się czuła zaniedbywana, będę Cię traktował jak księżniczkę, tylko wróć do mnie, do naszego domu...
- Tylko trzeba podjechać po moje rzeczy- nie skończyła zdania, a ja już niosłem ją na rękach.
- Dokąd mnie niesiesz, wariacie?- krzyczała śmiejąc się.
- No po rzeczy idziemy, księżniczko, a potem do naszego królestwa...

Przepraszam, że wyszło takie krótkie i okropnie nudne, ale ja i tak jestem nim zachwycona, bo ostatnio nie potrafiłam nic napisać. Jedna wielka pustka. 
Kolejny będzie z Harrym i postaram się napisać na niedzielę, ewentualnie poniedziałek ;)
To do następnego, Misiaki! ;*
                                                                                           Lena:D

2 komentarze:

  1. Kocham Cię i ten imagin. Dziękuję ! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty gadasz, nudne? Nieee! Świetny imagin, świetnie napisany :D Dawaj kolejne !

    OdpowiedzUsuń